Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

ZUBOŻONE MYŚLENIE

Marek Głogoczowski (MG) nie zadał sobie trudu przejrzenia referatów naukowych zanim zaczął z nimi polemiki pt. „(Zubożona) urano-odporność” w ZB 167. Może ma racje, ale odporność na zubożony uran (ZU), jeśli istnieje, przegrywa z działaniem ZU niszczącym życie.

W debacie o zagrożeniu od ZU nie chodzi o pojedyncze molekuły (czyli drobiny, cząsteczki w przypadku tlenków i in. związków uranu) czy atomy (w przypadku metalicznego pyłu ze ZU), jak próbował interpretować MG, tylko o drobinki (nie „drobiny”), okruchy mikroskopijnych rozmiarów tkwiące latami w tkance. Np. drobinka wielkości 2,5x2x2 mikrony ma objętość 10E-17 m3 (jedynka po 16 zerach po przecinku). Wg Encyklopedii PWN molekuły mają objętość rzędu 10E-30 m3 do 10E-29 m3, tzn., że w drobince jest 10E+12 do 10E+13 molekuł, więc tyleż atomów U238. Przyjmując za MG, że przeciętnie jeden z 9 mld atomów U238 wystrzeliwuje „mini-bombkę” alfa w ciągu roku, mamy z przykładowej drobinki pyłu 100 do 1000 „bombek” na rok, czyli jedną alfa co kilka do kilkudziesięciu godzin w kuli tkanki o średnicy ok. 60 mikronów. Wiadomo, że komórka potrafi się bronić przed przeciętnie jedną „bombką” na rok, przeszywającą ciało w drodze przez Kosmos.

Jakakolwiek jest dokładnie liczba „bombek” alfa z pyłu ZU, wg badaczy wystarcza „jedna, jedyna drobinka ZU”, by trwale niszczyć budujące się, młode komórki, np. w płodzie. Im mniejsza drobinka pyłu, tym więcej cząstek alfa na jednostkę jej masy wylatuje poza jej obręb. W większych drobinkach wiele „bombek” alfa nie ma szansy wylecieć, bo są absorbowane wewnątrz jej własnej masy. Podobnie jest z promieniowaniem beta. Najgorsze są więc super-drobne pyłki, rozmiarów poniżej mikrona. Badania uziarnienia pyłu ZU na polach walk wykazały, że im mniejszy rozmiar drobinki, tym jest ich więcej w danej próbce pyłu.

Wskutek dalszych, niekorzystnych dla zdrowia zjawisk, dawki alfa są znacznie większe niż życzyłby sobie MG. Nie wszystkie drobinki możemy wydalić, bo część tlenków U238 nie rozpuszcza się. Najgorsze są tzw. drobinki ceramiczne. Powstają w wyniku spalania ZU w wysokiej temperaturze (jak po uderzeniu pocisku ZU z ogromną prędkością w pancerz, albo ze spalenia przeciwwag ze ZU w pożarze samolotu) i są stosunkowo trwałe. Super-drobne pyłki bez trudu przechodzą przez filtry masek itp. ochronę płuc. Nierozpuszczalne, ceramiczne drobinki zatrzymane z oddechu w płucach akumulują się w węzłach chłonnych i innych narządach. Nie są wydalane, wbrew pobożnym życzeniom MG. Np. niezależna sekcja zwłok kanadyjskiego kombatanta wojny nad Zatoką Perską w 1991 r., który niedawno zmarł, wykazała akumulację ZU w węzłach chłonnych. Ta informacja była tak niewygodna dla władz, że służby specjalne wykradły dowody z domu wdowy po kombatancie, gdy ona występowała przeciw ZU przed komisją parlamentu kanadyjskiego.

Zasięg alfa jest nieduży, ale w skali komórki cząstki te mają ogromną energię, co widać na poobcinanych łańcuchach DNA, o czym MG miał okazję dowiedzieć się na konferencji w Pradze 24-25.11.2001. Uszkodzone łańcuchy, owszem, reperują się, ale powstają zdegenerowane karykatury DNA. Bieżące badania potwierdzają, iż duże ilości sąsiadujących komórek (tzw. „komórki-kibice”) kopiują zniszczenie do swoich DNA z bezpośrednio uszkodzonych komórek, mimo że znajdują się poza zasięgiem cząstek alfa. Piszę o tym np. w Czarnobylskiej hipochondriiw.

U238 wysyła również promieniowanie beta. Pomijam także obecność U235 i nielegalnych, radioaktywnych zanieczyszczeń w ZU (pluton, U234, U236 i inne), które są znacznie niebezpieczniejsze od U238. To osobne tematy, które na pewno nie polepszają rokowań dla ZU.

Niestety MG pochopnie opublikował w ZB, a potem na konferencji w Pradze oraz w Internecie opinie oparte na powierzchownej interpretacji. W liście do witryny internetowej Truth in Media MG zakpił z autorów poważnych prac publikowanych na http://www.llrc.org nt. ZU a nawet posądził ich o oszustwo w związku ze zdjęciem, które przytoczyłem na początku cz. III cyklu o ZU w ZB 160. Komentarz autorów przy zdjęciu wyraźnie mówi, że ilustruje niezrozumienie problemu promieniowania wewnętrznego, które „specjaliści” mylnie uśredniają względem masy narządów zamiast masy małych fragmentów tkanki. Powiązany z powyższym zdjęciem artykuł w tej samej witrynie, napisany przez dra Chrisa Busby dla brytyjskiego forum naukowego Royal Society, opisuje kwestię wewnętrznego promieniowania alfa jasno i dokładnie.

Dr Busby ilustruje niedorzeczność interpretacji wewnętrznej dawki alfa przez „atomistów”: przeliczają oni dawkę na masę ciała w ogóle nie dotkniętą bombardowaniem alfa. To tak, jakby w ocenie szkody po połknięciu rozżarzonego kawałka węgla ktoś argumentował: „Przecież ten węgielek tak przyjemnie ogrzewał całe ciało i wyciągnięte w stronę kominka dłonie. Nie może być szkodliwy wewnątrz!”

Dziesiątki współczesnych badaczy, włącznie ze specjalistami rządowymi i wojskowymi USA i państw NATO od broni ZU, nie mogą być w błędzie. Dziwne, że ktoś bez dostępu do laboratoriów oraz ofiar i miejsc skażonych przez ZU, tak zdecydowanie kwestionuje wyniki prac rzesz badaczy, którzy tkwią w temacie. Od przeszło 20 lat, w zatajonych obecnie przez machinę dezinformacji raportach, przestrzegają oni przed wewnętrznym, trującym i radioaktywnym działaniem pyłu ze ZU, nawet w małych ilościach, które MG próbuje zbagatelizować z fotela w Zakopanem.

MG „oblicza” bardzo dużą dawkę 50 mikrogramów U238 jako mogącą wywołać objawy „syndromu Zatoki”. Objawów choroby popromiennej, raka, zwyrodnień noworodków oraz śmierci doznali żołnierze, którzy znajdowali się w czołgach i pojazdach pancernych trafionych przez pomyłkę pociskami ZU (największe dawki), jak i ludność, która z dala od pól bitew oddychała powietrzem o niewspółmiernie mniejszym stężeniu ZU.

Równie nonszalancko MG zinterpretował wykres ilości zgonów na białaczkę: „Narażenie na średnio silne promieniowanie prowadzi wręcz do powstania zjawiska radioodporności! Widać to wyraźnie na wykresie statystyki zachorowań na białaczkę wśród osób napromieniowanych w Hiroszimie*): wśród osób porażonych dawką 50-100 jednostek milisilwertów (mSv), zachorowalność na tą chorobę okazała się być statystycznie dwukrotnie mniejsza niż wśród osób w ogóle nie napromieniowanych!” Jeśli MG przeczytałby artykuł, z którego pochodzą wykresy, nie pisałby bzdur:
1. Wykres przedstawia śmiertelność, a nie zachorowalność.
2. Wykres nie dotyczy jedynie przypadków z Hiroszimy, tylko podsumowuje rozmaite sytuacje skażenia radioaktywnego na całym świecie. MG nie zdaje sobie chyba sprawy, że dane po Hiroszimie i Nagasaki są sfałszowane. Długoletnia badaczka tych spraw, dr Rosalie Bertell pisze na http://www.mothersalert.org/bertell2.html, że w Hiroszimie władze USA nie dopuściły do badań ofiar począwszy od października 1945 r. Zignorowano także ofiary skażenia wewnętrznego małymi dawkami.
3. Małe dawki (w przeliczeniu na masę całego ciała lub organu) reprezentują w dyskutowanym wykresie promieniowanie od pyłu znajdującego się wewnątrz organizmu. Śmiertelność na białaczkę w tym przypadku jest podobna liczbowo do śmiertelności od dużych dawek promieniowania beta i gamma z eksplozji atomowej w Hiroszimie lub Nagasaki – dawki 300 (mSv) i wyższe na liniowym przedłużeniu wykresu.
4. Dolne ekstremum na wykresie w rejonie 50-100 mSV reprezentuje nie uodparnianie się, lecz efekt wrażliwości komórek w okresie wzrostu. Wyjaśniają to pozostałe wykresy na s. 16 i 17.
MG ma za złe przeciwnikom ZU, że nie uwzględniają uodparniania się organizmu wskutek małych dawek promieniowania, np. z radonu wdychanego przez pacjentów i personel w specjalnych sanatoriach. Inne jest działanie przelotowego materiału radioaktywnego, a inne – cząstki U238 tkwiącej w tkance latami. Takie drobinki to na pewno nie drzazgi drewna odizolowane przez ropę. Wewnętrznych uszkodzeń tkanki wskutek ZU nie odizoluje „dzikie mięso”. Nie ma dowodów empirycznych takich mechanizmów obronnych w przypadku skażenia pyłem ze ZU. Gdyby one działały, nie byłoby masowych problemów zdrowotnych po użyciu ZU na polach bitew. Kombatanci znad Zatoki Perskiej z 1991 r. do dziś wydalają U238, który w wyniku powolnych reakcji nierozpuszczalnych tlenków przekształca się w związki rozpuszczalne.

Marek Głogoczowski, którego cenię za niezależne myślenie, wpadł w intelektualną pułapkę, która jest na rękę propagandzie NATO za ZU. Jeśli nie jesteśmy pewni szkodliwości jakiejś substancji czy procesu, zasada ostrożności nakazuje mylić się po bezpiecznej stronie.

Piotr Bein

*) http://www.zb.eco.pl/zb/160/military.htm