Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Ruch proekologiczny i misteryjność natury

Ruch ochrony przyrody, jak każdy inny, jest ruchem światopoglądowo-praktycznym. W tych rozważaniach chcę zatrzymać się przy aspektach światopoglądo-wych, a zwłaszcza przy misteryjności i metafizyce (przez co w uproszczeniu rozumiem: tajemniczość, nieskończoność, dziwność, magiczność, swego rodzaju cudowność). Nauka odkrywa czym jest przyroda, ale ruch proekologiczny potrzebuje również treści misteryjnych i metafizycznych bądź gnostyckich. Misteryjność i metafizyczność nie stanowią rdzenia światopoglądu Zielonych, ale jak mniemam i co postaram się wyka-zać, są dość ważne. Sądzę, że bez odniesienia do misteryjności i metafizyki ruch Zielo-nych jest zbyt niecierpliwy, zbyt doraźny, zbyt ad hoc. Na potrzebę aspektu misteryjne-go i metafizycznego wskażę na przykładzie słynnej myśli hermetyczno-alchemicznej.

Natura cieszy się naturą, natura zwycięża naturę, natura panuje nad naturą.1)

Pierwsza część tego znanego tekstu mówi o tym, że życie jest po to, by się nim cie-szyć. Jest między innymi po to, czy też jest najpierw po to? Według tekstu jest najpierw po to, ale „najpierw” nie znaczy „tylko”.

Wielokrotne użycie w cytowanym zdaniu słowa „natura” sugeruje, że przy rozu-mieniu i przeżywaniu natury nie należy ograniczać się do prostego, intuicyjnego rozu-mienia natury-przyrody, gdyż zajmujący się nią umysł poprzestanie na trywialnych przekonaniach na jej temat.

„Naturę” można interpretować tak, że dzieli się ją na naturę małą, częściową i na naturę wielką, całościową. Mała to na przykład: sosna, pies, człowiek, nisza ekologicz-na. Wielka natura może być ujmowana jako, po pierwsze, suma wszystkich małych natur, po drugie, jako coś płynącego przez małe natury, jako życie w ogóle, strumień życia wraz z tym, co je podtrzymuje w niespecyficzny sposób, coś – z punktu widzenia małej natury – nieskończonego, jako „byt w ogóle”, mogący częściowo przedzierzgać się w życie, nieustannie rodzące łono. Czemu więc nie jako nieosobowa boskość ulega-jąca w jakimś swoim odłamie transformacji w życie? Może ktoś znajdzie lepsze określenia?

Jeśli odróżnia się małą i wielką naturę to można powiedzieć, wracając do interpre-towanego zdania, że mała cieszy się wielką, wielka małą, ale także mała małą. Jednak cieszenie się małej małą bez odniesienia do wielkiej jest płytkie, trywialne. Bez takiego odniesienia człowiek koncentruje się na sobie (egoistycznie), na byciu z kimś (duocen-trycznie) lub na własnej rodzinie (familiocentrycznie); ewentualnie jeszcze np. na swo-im narodzie (nacjocentrycznie). Ale koncentrowanie się na sobie, na byciu z kimś czy na rodzinie z jednoczesnym koncentrowaniem się na wielkiej naturze nie jest już płytkie i nie jest już trywialne.

Obserwujemy dziś jak mała natura w postaci ludzi poświęcających się pracy, prze-twarzaniu, zdobywaniu zasobów, nadmiernej prokreacji i nastawionych pod względem światopoglądu antynaturalistycznie lub nie mających żadnego światopoglądu, niszczy z zamysłem lub bezmyślnie małą naturę wokół siebie. Ta mała natura, tj. my ludzie, stwo-rzyliśmy potężny problem ekologiczny (mówimy o tzw. niszczeniu antropogenicznym, o niszczeniu przyrody dokonywanym przez ludzi, nie o naturalnych procesach i kata-strofach). Mała natura niszczy inne małe natury, ale jeśli natura nie kończy się na małej naturze, to wielka natura powstrzyma wybryki tej małej przez sam fakt swojego bycia.

Wielka natura zwycięża małą. W przełożeniu na wiedzę, ten podział na naturę małą i wielką może mówić: zginie jednostka, zachowa się gatunek, zginie gatunek, zachowa się życie. Umrę ja, ale trwać będzie życie gatunku, wymrze gatunek ludzki, ale trwać będzie życie w ogóle.

Skierujmy teraz nasze myślenie na tajemniczość: małe natury stanowią wielość. W wielkiej naturze jest wspólność małych natur. Ta wspólność prowadzi ku jedności. Wielka natura przechodzi w nieskończoność, w misteryjność. Żyj pogodzony z naturą, przynajmniej z wielką.

Jeśli nie traktuje się wielkiej natury choć odrobinę sakralnie, to jest się wobec niej albo naukowcem (co jest bardzo cenne, ale wąsko-specjalistyczne), albo menadżerem, albo zdroworozsądkowym krótkodystansowcem (chroniącym przyrodę od czasu do czasu), „adhokistą” (od łac. ad hoc – doraźnie).

Tak, to jest w dużym stopniu sakralnie, opisywał i przeżywał wielką naturę Goethe. Łatwo to rozpoznać czytając początek jego poematu pt. Natura:

Natura! Jesteśmy przez nią otoczeni i objęci – nie mogąc inaczej, z niej wykracza-my, i nie mogąc inaczej, głębiej w nią zstępujemy.
Bez proszenia i bez ostrzeżenia bierze nas ona w cykliczny obieg swojego tańca i rusza z nami do przodu, aż zmęczymy się i wypadamy z jej ramion.
Wiecznie tworzy nowe postaci; co jest, nigdy jeszcze nie było, co było nigdy nie jest takie samo – wszystko jest nowe, a przecież ciągle stare.
Żyjemy w samym jej środku i jesteśmy jej obcy. Ona mówi niestrudzenie do nas, a nie zdradza nam swoich tajemnic. Nieustannie działamy na nią, a przecież nie mamy władzy nad nią.2)

Przytoczę jeszcze jeden tekst o tym co misteryjno-metafizyczne i gnostycznie. We fragmencie poematu Lukrecjusza O naturze wszechrzeczy autor pisze o nieskończoności natury.

Całość natury wszelkiej jest nieskończenie duża
I nigdzie granic nie ma. Bo gdyby jaki kres był
To (jak we wszystkiem innem), tak i tu z krańca też by
Musiał być punkt, leżący już poza światem całym,
By dalej nasze zmysły nic dojrzeć nie zdołały.
Że nic za wszechcałością już nie ma, każdy przyzna;
Bezkresna więc, bezmierna wszechrzeczy jest ojczyzna.3)

Nieskończoność natury – przynajmniej z naszego, ludzkiego punktu widzenia, jest jednym ze znamion gnostyc-kiego patrzenia na naturę.

Czy w ruchu proekologicznym4)dostatecznie wykorzystuje się taką perspektywę misteryjno-metafizyczną? Chyba nie. Stawiam tezę, że „ekologia głęboka” to proekolo-giczna gnoza. Nie można nastawiać ludzkiej psychosomatyki w całościowy sposób, by zaangażowała się w coś bazując tylko na wiedzy naukowej i na rozumie. Aby psycho-somatykę tak nastawić, trzeba gnozy.

Gnoza proekologiczna odnosi się najpierw do wielkiej natury, a poprzez nią do ma-łej. Gnoza ma uzupełniać się z pracą nad małymi naturami, w badaniu których najwię-cej ma do powiedzenia oczywiście nauka. W życiu człowieka zainteresowanego ochro-ną natury nie powinna dominować ani gnoza, ani nauka wraz ze zdrowym rozsądkiem. Jednak zrozumiałe jest, że dla jednego proekologa gnoza może dominować nad nauko-wo-zdroworozsądkowym podejściem, a dla innego odwrotnie. Może też dla tej samej osoby dominować to lub to w jej różnych okresach życia, gdy przechodzi przez takie a nie inne doświadczenia, inspiruje się wpływami tych lub innych ludzi – i gdy jest bar-dziej pod wpływem natury wielkiej lub natury małej.

1. Tekst z nurtu hermetycznego przypisywany Ostanesowi i Demokritosowi, tłum. w: R. Bugaj, Hermetyzm, Ossolineum, Wrocław, Warszawa 1991, rozdz. 2.
2. Tłum. własne.
3. Lukrecjusz, O naturze wszechrzeczy, I. 958, tłum. E. Szymański.
4. Na marginesie, opowiadam się za terminem „proekologia”, czy też „filozofia pro-ekologiczna”; ten ostatni uważam za lepszy od terminu „ekofilozofia”. Nadmieniam o tym pobocznie, gdyż terminologia jest wtórna wobec rzeczowości.
Lech Ostasz

Komentarze

rafcio 16-01-2008
masakra a ja tylko chciałem sie dowiedzieć co to jest ruch proekologiczny:/ wiem mnie niż wiedziałem wcześniej!!