Previous PageTable Of ContentsNext Page

Zielone Brygady 72 RÓŻNE

RÓŻNE

CHAŁUPA STORY

Stara chałupa. W chałupie sklep. Nowy. Na chałupie szyld. Neonowy. W narodowych barwach. Biało-czerwony. Coca-Cola.

Stanisław Zubek,
Kraków, 3.11.93

NIEUDANA PARAPETÓWA

Pochrobotał pazurkami po blasze. Nie znalazł nic. Złożył reklamację. Dzióbkiem w szybę. I zmienił parapet.

Stanisław Zubek,
Kraków, 4.11.94

SPACER Z WIATREM

Szedłem przed siebie. Tylko po to, aby iść. Po niebie chmury, a po ziemi liście gonił wiatr. I tak razem trwoniliśmy energię i czas.

Stanisław Zubek,
Kraków, 4.11.94

O PSIE IMIENIEM MAŁY

Żyłeś szybko. Mnie minął dzień, a Tobie - pięć. Na czterech łapach szybko biegnie czas.

Stanisław Zubek,
Kraków, 11.12.94

POLETKO PANA WRONY

Idzie wiosna. Niedługo zrobi się ciepło. Ale mnie to nie cieszy. Wtedy przyjdą tu ludzie. Podepczą. Poniszczą. Nie uszanują.

Te drzewa sam bieliłem. Robaki właziły. Ale to było dawno. Teraz już tego nie robię.

Przylatują tu nie tylko wróble i gołębie, ale są też szpaki. Jest nawet sikorka.

Ten gołąb na gzymsie? Czeka na mnie. Głodny. Jak przyjdę do domu zaraz usiądzie na parapecie. Będę musiał mu coś dać.

Kiedyś miałem tu jeża. Znalazłem na ulicy. Pewnie skończyłby pod kołami. Przyniosłem go tutaj. Miał tu wszystko, co do życia potrzebne. Żył trzy lata. Potem czymś się struł. Pewnie trutką na szczury. Źle rozłożyli i zjadł. Truć szczury też trzeba umieć. Aby innych nie potruć.

Możecie zerwać sobie fiołka. Ale tylko jednego. Nie chcecie? Macie rację. Niech rośnie.

To jest mój ogród. Nie, nie jestem właścicielem. Ja tylko o niego dbam. Robię to z przyjemnością. Lubię jak coś rośnie. Się zieleni. Zieleń to jest to, co mnie cieszy. Może dlatego, że Wrona się nazywam.

WSW

Poletko pana Wrony. Kilka drzew. Prostokąt trawy. Z trzech stron wysoki, gruby mur. Z czwartej tylna ściana starej kamienicy w śródmieściu Krakowa. Adresu nie podam. Bo przyjdą ludzie. I podepczą. Poniszczą. Nie uszanują.

Stanisław Zubek,
Kraków, 21.3.95

rys. Janusz Reichel

"ZIELONE BRYGADY" 6(72), CZERWIEC'95 S.12

Previous PageTop Of PageNext Page