WOLNY RYNEK?
Oto krótki przegląd dotacji dla korporacji w Polsce:1. Ulgi w podatku dochodowym oraz w podatku od nieruchomości z tytułu tworzenia miejsc pracy – dla firm, które stworzą ponad 50 nowych miejsc – a więc dużych.
2. Z podatku dochodowego można być też zwolnionym, jeśli się inwestuje w wolnej strefie ekonomicznej – przez pierwsze 10 lat nie płaci się podatku dochodowego, a przez kolejne 10 lat tylko połowę. Zwolnienie dotyczy inwestycji powyżej kilkuset mln $ – więc dyskryminacja małych firm jest ewidentna. Ze zwolnień skorzystały głównie firmy motoryzacyjne – fabryka Opla w Gliwicach, czy Isuzu. Ostatnio strefy przestały się podobać Unii Europejskiej, bo jak widać korzystały z nich firmy spoza UE, ale już uzyskane zwolnienia nie zostaną cofnięte.
3. Podatku dochodowego można też nie płacić, jeśli się wykazuje straty (tu zresztą nie ma żadnej dyskryminacji, każdy może to robić, tylko duże korporacje mają większe możliwości – choćby dlatego, że zatrudniają specjalistów, a przy tym straty państwa są większe). Z list typu 500 największych polskich firm, publikowanych we Wprost czy Polityce wynika, że wszystkie sieci supermarketów wykazują straty.
4. Z VAT-u można być zwolnionym przez Ministra Finansów. Kiedy odszedł Grzegorz Kołodko, Gazeta Wyborcza zarzuciła mu zwolnienia z VAT-u dla wielu firm na kilkaset mld zł, ale szybko się opamiętała i sprawa przycichła, bo Balcerowicz robi to samo. I tak np. jeden z dużych podwarszawskich hipermarketów jest zwolniony z VAT-u. Zwolnienie jest dwuletnie, więc co dwa lata firma musi budować nowy hipermarket i przepuszczać przez niego obrót całej sieci.
5. Minister Finansów zwalnia również z płacenia cła. Pamiętajcie też o kontyngentach np. na samochody.
6. Mam również informacje z pierwszej ręki, że większość artykułów importowanych z Chin, lub przez Słowację ma zaniżone wartości na fakturach. I tak obuwie sportowe znanych marek ma wpisaną wartość 5 centów od pary. Od tych 5 centów płaci się później np. 2 centy cła i 1 cent VAT-u, a w sklepie takie buty kosztują 200-300 zł. Jest to możliwe, bo nie mamy podpisanych umów celnych z Chinami i Słowacją, i nie ma możliwości skontrolowania zagranicznego eksportera. Co zrobić żeby nie zapłacić gigantycznego podatku dochodowego, przy tak zaniżonych kosztach? Wystarczy przepuścić całą partię przez firmę zwolnioną z podatku dochodowego.
7. Z ceł zwalniają też rozporządzenia Rady Ministrów. Widziałem takie z 1996 r. – gruba książka pełna tabel ar-tykułów zwolnionych – głównie części do samochodów.
8. Dotacje do transportu, a więc do budowy autostrad, z których będą korzystać przecież głównie korporacje, a nie chłopi jadący na bazar do miasta, czy z burakami do skupu, albo do hurtowni po nawóz – a więc na małe odległości. W tegorocznym budżecie dotacja na budowę autostrad wynosi 1 100 mln zł. Dla porównania dotacja na budowę linii kolejowych – 0 zł, pokrycie ustawowych ulg za przejazdy kolejowe 50 mln – i to już wszystkie pieniądze dla tej, rzekomo tak strasznie obciążającej budżet państwa, firmy.
9. Koszty zewnętrzne przerzucane na państwo – nie będę szczegółowo wy-mieniał, gdyż czytelnicy ZB mniej więcej wiedzą, o co chodzi.
10. Brak kontroli (korupcja) – nie słyszałem żeby jakiś hipermarket zapłacił karę, nałożoną przez Państwową Inspekcję Pracy, a przecież kiedy roz-mawiam z ludźmi zatrudnionymi w hipermarketach (a z kilkoma rozmawiałem), to mówią, że pracują po 9 godzin dziennie.
Uff – 10 sposobów dotowania korporacji. A co dla małych? Chyba niewiele. Ostatnio trwają prace nad nałożeniem VAT-u na produkty rolne. Jest on bardzo niski, ale spowoduje jeden nieciekawy skutek – każdy rolnik będzie musiał prowadzić księgowość, a nawet założyć rachunek bankowy. Jeśli ten koszt rozkłada się na obroty 100 ha gospodarstwa, to pestka, ale jeśli na obroty 5 ha gospodar-stwa, to istotnie zmienia jego rentowność. W tej sprawie Zespół ds. odbiurokratyzowania gospodarki nie protestuje.
Podobny cel (niszczenia małych) mają wymagania higieniczne. Część z nich dotyczy problemów dotyczących jedynie dużych, przemysłowych gospodarstw, a jednak odnośne zabezpieczenia muszą stosować również te małe. Tak więc małe, zdrowe gospodarstwo ponosi koszty negatywnych skutków wielkoskalowej produkcji.
Takim przykładem jest schładzanie mleka po udoju. Kiedy jego obowiązek wprowadzono w USA, upadło 50 tys. gospodarstw. Ponieważ słychać narzekania UE na standardy polskiego mleczarstwa, można się tego spodziewać także w Polsce. Polska norma tolerowała 1000 razy wyższą zawartość bakterii w mleku, niż europejska – czyli normalne, mało przetworzone mleko. Osobiście wolę polskie mleko, pełne bakterii, które mi nie szkodzą, za to czystsze od szkodliwych związków chemicznych, których obawiam się znacznie bardziej.
Krzysztof Rytel