Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

REFLEKSJE POURLOPOWEr

REFLEKSJE POURLOPOWE

Od kilku lat opisuję w ZB wrażenia z wakacji, ostatnio zawsze spędzanych w Niedzicy. Niestety w tym roku tak się złożyło, że całe lato przesiedzieliśmy w dusznym Krakowie. Nie nacieszyłam oczu pięknem przyrody, nie dotleniłam płuc czystym powietrzem.
Zwykle wolny czas dzielę na dalekie spacery i czytanie. Spacery odpadły, wobec tego sądziłam, że będę miała dużo czasu na czytanie i wreszcie odrobię zaległości. Nic z tego, najwięcej czasu spędziłam przy komputerze, kończąc Moje i nie tylko moje przygody teatralne i nie tylko teatralne, ale tylko dla dorosłych. Potem rozmowy z wydawcą, jedna i druga korekta. I tak czas przeleciał. Zapraszam na promocję, która prawdopodobnie odbędzie się 13 października, jak zwykle w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie.
Niestety, zdążyłam przeczytać tylko dwie książki, jak na dwa miesiące to mało, ale za to naprawdę bardzo ciekawe, kompletnie różne i to dzięki koleżance z Klubu Wegetarian, Elżbiecie, która jedną mi pożyczyła, a drugą przyniosła w prezencie. Koleżanki wiedzą, że wolę książki niż kwiatki. Pierwsza to Kładka nad przepaścią. Nie jest to absolutnie pozycja rozrywkowa, natomiast uważam, że na pewno może pomóc ludziom poważnie chorym i ich rodzinom. Są to bardzo intymne wyznania kilku osób, których dotknął rak. Walka z nowotworem, oczywiście przy pomocy świetnych doktorów, głównie opiera się na wierze, że przezwycięży się chorobę. Trzeba wielkiej odwagi, żeby walczyć z chorobą, a jeszcze większej, żeby to wszystko opisać.
Autorami są wspaniali ludzie: Henryk Cyganik, Józef Baran, Irena Mądzik oraz Elżbieta i Barbara.
A oto kilka zdań ze wstępu, napisanego przez Krystynę Rożnowską, z inicjatywy której powstała ta książka:
Ludzie unikają smutku, a więc nie będzie im łatwo sięgnąć po tę książkę. Już samo słowo rak przeraża, wywołuje psychozę. Zdrowym trudno rozmawiać z chorymi, których życie jest zagrożone. Rak ich rozdziela… Tymczasem fakty są nieubłagane. Chorych przybywa, co roku wykrywa się w Polsce ponad 110 tys. nowych zachorowań na nowotwory. Rośnie też – i to jest optymistyczne – liczba osób, którym udało się pokonać raka. O tych, którzy chorują i o wyleczonych niewiele jednak wiadomo. Nie wolno się od nich odwracać. „Nigdy bardziej nie potrzebujemy pomocy i obecności drugiego człowieka niż wtedy, gdy śmierć stoi blisko, lęk paraliżuje, a my tak pragniemy żyć” – napisała jedna z autorek zamieszczonych w tej książce zwierzeń… Pogodzić mądrość i odwagę. Z pozoru proste.
Jeżeli chodzi o drugą książkę, a właściwie książeczkę – Ja w sprawie kota są to urocze wiersze o kotach Franciszka Klimka. Nawiązałam kontakt telefoniczny z autorem, po prostu wyszukałam jego numer w książce telefonicznej (na szczęście były tylko dwa takie nazwiska) i zaprosiłam na nasze spotkania w Śródmiejskim Ośrodku Kultury, Mikołajska 2. Nasze – to znaczy Klubu Przyjaciół Kota „Filemona”, które odbywają się zawsze w ŚOK-u, w drugą sobotę miesiąca, godz. 16.
Zwykle trochę czasu zajmuje mi telewizja, w tym roku program był dla mnie tak nieciekawy, że z czystym sumieniem prawie nie włączałam telewizora. Brakowało mi świetnego programu „Animals” emitowanego w II programie TVP i „Kundel Bury i Kocury” nadawanego z Krakowa., który pomagał zwierzętom i ich opiekunom.
Właściwie poza wiadomościami oglądałam tylko programy przyrodnicze: „Raj na Ziemi” – filmy dokumentalne USA, „Podróże w czasie i przestrzeni” – program II, „National Geographic” – filmy dokumentalne o przyrodzie i zwierzętach m.in. w Tajlandii, Nowej Zelandii, Tanzanii, w parkach narodowych (ostatnio obejrzałam interesujący film o tygrysach, w programie I – „Zwierzęta świata”). Gdyby nie te przepiękne filmy naprawdę nie miałabym co oglądać. Nie rozumiem (nie tylko ja) dlaczego filmy te są nadawane w porze niezbyt dogodnej dla wielu telewidzów. Może dlatego, że pokazują – iż zwierzę nie jest rzeczą! Broni siebie, swojej rodziny, swojego rewiru, walczy o przetrwanie, przekazuje sobie wiadomości, porozumiewa się, płacze i śmieje się, czuje, kocha, cierpi, bawi się i uczy swoje potomstwo. A więc myśli!
Ludzie w większości, niestety, traktują zwierzęta jak nieczułe istoty. Haniebne czyny zwyrodnialców określają mianem „zezwierzęcenia”. A przecież żadne zwierzę nie czerpie radości z bólu innej istoty, co niestety robi człowiek – corrida, walki psów, tresura w cyrku (jakim torturom poddawane są przez treserów zwierzęta występujące w cyrku – bicie, porażanie prądem – można było przeczytać w „Polityce” nr 34 z 23.8. br. w artykule pt. Słonie łzy). Tyle niewyobrażalnego okrucieństwa! Niektórzy ludzie (i to o dziwo wykształceni, nie prymitywni analfabeci) nie chcą uznać że zwierzę jest istotą czującą, bo czym mogliby usprawiedliwić swoje bestialstwo, brutalność, krwiożerczość, wręcz sadyzm wobec nieszczęsnych naszych braci mniejszych? Bezmyślnością? (Co do bezmyślności i okrucieństwa ludzi w stosunku do zwierząt to polecam takie pozycje jak: Howard F. Lyman, Glen Merzer: Szalony kowboj; Juliet Gellatley, Tony Wardle: Milcząca arka; Milly Schar-Manzoli, Max Keller: Holokaust; Charles Patterson: Wieczna Treblinka. Wszystkie tłumaczone przez Romana Rupowskiego.)
Czym można usprawiedliwić eksperymenty na zwierzętach? Chciwością? Po trupach (zwierząt) do celu, znaczy do pieniędzy.
Czy ci ludzie wierzą w Boga, który przecież jest dobrocią i na pewno nie akceptuje sadyzmu wobec żadnych czujących istot?
Pozdrowienia dla wszystkich czytelników ZB.
Renata Fiałkowska
wrzesień 2003
Renata Fiałkowska