PIRAMIDA DLA KAŻDEGO, CZYLI CO TO JEST MYŚLENIE ZRÓWNOWAŻONE
PIRAMIDA DLA KAŻDEGO,
CZYLI CO TO JEST MYŚLENIE ZRÓWNOWAŻONE
CZYLI CO TO JEST MYŚLENIE ZRÓWNOWAŻONE
„This will be heaven for everyone”
Freddy Mercury
Freddy Mercury
Cywilizacja techniczna być może już niedługo będzie w stanie zaspokoić właściwie wszelkie indywidualne zachcianki, dawniej zastrzeżone dla nielicznych. Stanie się tak, mimo wszelkich zakazów i obaw, mimo szalonego i niebezpiecznego rozwarstwienia społecznego i finansowego ludzkości. Czy to metodą rewolucyjną, gdy społeczności dziś biedne szturmem zdobędą bastiony bogactwa, zabiwszy po drodze ich strażników, czy to ewolucyjną, gdy bogaci, nasyciwszy się, dadzą biedniejszym jakieś ochłapy swych bogactw – tak, czy owak, dobrodziejstwa technologii będą za jakiś czas powszechnie dostępne. Dotyczyć to będzie nawet zachcianek dość ekscentrycznych, w czasach dawniejszych zarezerwowanych dla osób nie tyle nawet najbogatszych, ile szczególnie wysoko postawionych społecznie. Takie były np. tytułowe piramidy. Jak ogólnie wiadomo przysługiwały one tylko królom; ich koszty wymagały ogromnych wydatków z państwowej kiesy, zaś trudności techniczne związane z budową tych imponujących grobowców dziś jeszcze oceniane są jako znaczne. Ale tylko patrzeć, jak wystarczyć będzie niezbyt wielki kawał gruntu i… znajdą się firmy sprawnie stawiające piramidy, znajdą się marketingowcy, którzy przekonają społeczeństwo, że bez piramidy ani rusz – i piramidy zaczną powstawać jak grzyby po deszczu, zaś masowość produkcji wymusi spadek cen do poziomu akceptowalnego nawet dla niezbyt zamożnych członków społeczeństwa.
W tym momencie uważny czytelnik powinien zrobić wielkie oczy i zapytać: DOBRZE, ALE PO CO? Na to profesjonalny marketingowiec tylko czeka. Zapewne nauczy się perfekcyjnie wiedzy o uzdrawiających i ochronnych własnościach piramidy, uruchomi tkwiące w nas lęki egzystencjalne i przekona do niecodziennej inwestycji. Po jakimś czasie, gdy minie moda na piramidy, pojawi się inna potrzeba i producenci na niej żerujący.
Pewne wynalazki upowszechniają się błyskawicznie, równie błyskawicznie stają się banalne i wchodzą w nasze życie na trwałe; takiej rangi jest np.: wynalazek telefonu, radia, telewizji, kanalizacji, sztucznego oświetlenia, samochodu, samolotu, Internetu, itp. Inne, choć równie nieraz kunsztowne, pozostają sezonową modą. Wokół wszystkich natomiast wyrasta spora grupa osób chcących nową ideę możliwie korzystnie skomercjalizować. Niepewność czasów, w jakich żyjemy, daleko posunięty relatywizm ocen, brak zarysowo nawet określonych kryteriów wartościowania nowości, ciśnienie rynku, ideologia równych szans dla wszystkich i wszystkiego, sprawia jeszcze, że właściwie każda idea ma szansę przebić się do powszechniejszej świadomości… jeśli tylko będzie odpowiednio mocno wypromowana. Nawet, jeśli jest to idea tak dziś absurdalna, jak piramida dla każdego. Nawet, jeśli promuje się ją kosztem rujnacji środowiska. Nawet, jeśli w końcu szkodzi tym, którzy ją ostatecznie sfinansowali, czyli ogłupiałym nabywcom.
Jakkolwiek by to nie brzmiało dla światłych, ekologicznych i holistycznych uszu, przyszłość, przynajmniej najbliższa, należy nie do mądrej refleksji, rozumnego samoograniczenia się i trafnego przewidywania, ale właśnie do rozpasanej konsumpcji towarów i usług nie zawsze może przydatnych, jednak zawsze ładnie i kusząco opakowanych. To być musi – bo zanadto już rozpędziła się maszyneria postępu, za wiele obiecała i za wielu już całkiem twórczych ludzi pozyskała na swoje potrzeby. Tak tedy pozostaje tylko czekać na piramidę dla każdego, zbawienie dla każdego, nieśmiertelność dla każdego i wieczną młodość dla każdego. Piszę to bez ironii, bo daleki jestem od moralizowania, zakazywania i nauczania z jakichś dogmatycznych „jedynie słusznych” pozycji. Raczej zachęcałbym do uważnej, bezstronnej obserwacji. Bo może być tak, że nauka i wytworzone przez nią technologie po prostu mają rację i po okresie pionierskim, z natury rzeczy pełnym błędów i niedoróbek, wytworzą świat doskonalszy od naturalnego – ale może być i tak, że każde odstawienie pigułki na nieśmiertelność grozić będzie śmiercią, zaś każde zaprzestanie masażu na wieczną młodość spowoduje błyskawiczne zestarzenie się. Dopóki zatem tego nie wiemy – nie wydawajmy zbyt pochopnych sądów, ale i nie wierzmy bezkrytycznie wizjom techno-rajów. Utrzymujmy w sobie i gotowość na przyjęcie nowości, i zdolność do funkcjonowania bez nich. Bo dopiero, gdy idea, symbolizowana przez piramidę dla każdego, wykona swoje obietnice lub zwiedzie – przekonamy się, czy tędy droga…
Problemem nie jest zatem zwalczanie brzydkiej technokracji w imię ładnej ekologii lub na odwrót; problemem jest stworzenie bezpiecznych przestrzeni dla obu idei. Wystarczająco dużo pierwotnego środowiska i naturalnych zachowań, by było gdzie się schronić po ewentualnej klęsce technosfery – i wystarczająco dużo szans dla niej, gdyby miała okazać się jedynym środowiskiem człowieka jutra. Oto prawdziwie nowoczesne, niedogmatyczne i prawdziwe zrównoważone wyzwanie dla działaczy, ideologów i nauczycieli!
Włodzimierz H. Zylbertal