Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

O PROMOCJI ZB

W Warszawie, przy ul. Bagatela 12 (00-585 Warszawa, tel. 6285740) istnieje Polska Agencja Informacyjna oraz Wydawnictwo Interpress (tel. 6282818), które w 1999 roku wydały informator „Prasa, radio, telewizja” zawierający adresy dzienników, tygodników, miesięczników, stacji radiowych (bardzo dużo nowych, małych, lokalnych!) oraz stacji TV.

Warto byłoby opracować pocztówkę opisującą ZB (historia, zasięg tematyczny, kontakty międzynarodowe eko, sposób prenumeraty, itd.) i taką pocztówkę po prostu rozesłać do czasopism, stacji radiowych i TV, które po prostu nie wiedzą o istnieniu ZB! Taka ulotka mogłaby być opracowana razem z info o „Dzikim Życiu”, gwoli oszczędności kosztów.

Należałoby też wziąć „Informator Nauki Polskiej”, dostępny w każdej bibliotece podręcznej – i tę samą ulotkę wysłać na uczelni, wydział, katedr, które mogłyby lub powinny być zainteresowane ekologią. Biblioteki uczelniane nie zawsze mają pieniądze na zakup książek i czasopism i nie zdziwiłaby mnie informacja, że w wielu bibliotekach też nie wiedzą o istnieniu ZB i DŻ.

Jest to po prostu podstawowa praca, jaką należy wykonać: rozpowszechnić informację o swoim istnieniu tam, gdzie ona powinna dotrzeć, wzbudzić zainteresowanie. Koszt – ileś godzin ślęczenia nad informatorami, znaczki pocztowe, faxy, telefony. Nie sądzę, by przekraczało to możliwości jednego wolontariusza i ok. 7 – 14 dni pracy.

O tym, że mam rację, przekonała mnie telefoniczna rozmowa z realizatorem audycji ekologicznych w TVP, który po prostu w ogóle nie wiedział o istnieniu ZB i DŻ, mnie wydało się po prostu czymś nie do pojęcia.

Internet stał się obiektem bałwochwalczej, przesądnej wiary; wyrażającej się m.in. przekonaniem, że obecność jakiejś informacji w Internecie oznacza, że owa informacja dotarła do wszystkich zainteresowanych. Tak nie jest, Internet nie wyeliminował innych nośników informacji – prasa, radio, TV nadal istnieją.

Promocja ZB winna polegać przede wszystkim na dotarciu z informacją „istniejemy” do wszystkich potencjalnie zainteresowanych.

A sam Internet jeszcze nie ukradł wszystkich doświadczeń bibliotek, np. w katalogach bibliotecznych istnieją systemy odsyłaczy, pozwalające łatwiej znaleźć informację.

Wolontariusz zajmujący się promocją ZB winien – tak sądzę – popatrzeć na problem z perspektywy socjologa (jakie środowiska może zainteresować info o ZB, jak do nich dotrzeć) oraz wojskowego, który zajmuje kolejne obszary przestrzeni wirtualnej z info o ZB, dbając, by wszyscy mieszkańcy i użytkownicy tej przestrzeni dowiedzieli się o istnieniu ZB. Opisane wyżej problemy należą do strategii i taktyki.

Psina pogrzebana nie w ilości kasy na reklamę, lecz w rozwiązaniu problemu: gdzie bytują potencjalni czytelnicy ZB? Jak do nich dotrzeć? Czy np. czytelnikami ZB mogliby być: rolnicy, działkowicze, leśnicy, nauczyciele biologii w szkołach, dziennikarze, naukowcy, itd. – krótko mówiąc, jakie kategorie ludzi mogłyby być zainteresowane informacjami zawartymi w ZB.

Przeczytaj uważnie tekst poprzedni o „poezji, literaturze, ekologii” i pomyśl trochę.
Dlaczego nie wymienić się info – na zasadach wzajemności – np. z pismem dla działkowiczów, hodowców roślin ozdobnych? Są ich przecież setki tysięcy – ZB informują o ich pismach, oni na zasadzie wzajemności informują swych czytelników o ZB.

A zasada „non profit” nie oznacza małego nakładu. Możesz zwiększyć nakład i przy zwiększonym nakładzie działać dalej wedle zasady „non profit”. Może nawet wtedy byłoby Cię stać, by zamawiać okazjonalnie teksty dla ZB u wybitnych naukowców?

Paweł Zawadzki
Paweł Zawadzki