Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Masa krytyczna - Poznań

MASA KRYTYCZNA – POZNAŃ

26 listopada na Starym Rynku w Poznaniu po raz trzeci spotkali się rowerzyści, by wziąć udział w masie krytycznej. Ta spontaniczna manifestacja rowerowa stała się okazją dla przeprowadzenia przez policję szkółki dla młodych kadetów. O godzinie 18. podjechało kilka samochodów, z których wyskoczyli młodzi funkcjonariusze, by poddać rutynowej kontroli rowerzystów. Spisano cyklistów i demonstracja ruszyła: Rynek, ul. Szkolna. Na ul. Podgórnej odezwała się policyjna szczekaczka „nie utrudniać ruchu”. Niezbyt wiemy, czego od nas chcą. Można przejechać jednym pasem. Czerwone światło na Marcinkowskiego, posłusznie stoimy. Zielone – ruszamy, wjeżdżamy na ul. 27 grudnia. Słychać policyjne syreny, samochody swobodnie mijają rowerzystów i zajeżdżają drogę. Zaczyna się łapanka na całej długości remontowanego Placu Wolności. Jadących ludzi policjanci bez pardonu zrzucają z rowerów, byle jak najszybciej i jak najwięcej. Część rowerzystów omija policyjną blokadę, gorzej mają samochody i tramwaje. Zatrzymani traktowani są przez policjantów jak bydło. „Rzuca się nimi” na maski samochodów i na otaczający Plac Wolności płot. Ubliża się im, szarpie, kopie, szykanuje i poniża. Prowokacja jest wpisana w scenariusz interwencji. Oficer grozi zatrzymanym nie tylko werbalnie, młodzi policjanci idą za przykładem. Padają słowa gnoju łapy na płot i nogi szeroko rozstawione, bo zaraz dostaniesz wp... Jeden z demonstrantów jest zatrzymany pod zarzutem napaści na policjanta (z braku jakichkolwiek dowodów, zarzut w końcu brzmi „groźba karalna”). Każda wypowiedź, każdy ruch kończy się szykaną o oskarżanie utrudniania czynności policji. W krótkim czasie wzdłuż płotu stoi kilkadziesiąt osób z rozstawionymi szeroko nogami i rękoma na płocie. Atmosfera się ochładza, ale funkcjonariusze stawiają się ponad prawem. Na prośbę o wytłumaczenie interwencji można się dowiedzieć, że prawa to ty teraz nie masz żadnego.

Powoływanie się m.in. na ustawę o policji kończy się słowami jednego ze starszych posterunkowych mam ci wyj... liścia? Na poczekaniu stawia się zarzuty, jeśli masz światła i dzwonek, to proponowany jest ci mandat za inną absurdalną rzecz. Nikt nie przyjmuje mandatów i chwilę później wszyscy są już na komisariacie na Marcinkowskiego. Tu ciąg dalszy szykan i poniżania, choć już nie z takim rozmachem, bo pojawia się komendant. Przed komisariatem słychać krzyki „uwolnić zatrzymanych”. Na komisariacie niesamowity bałagan organizacyjny. Powoli wychodzą kolejne osoby potwierdzające odmowę przyjęcia mandatów. O 20.30 wszyscy, poza jednym demonstrantem, któremu postawiono zarzuty, są wolni i oczekują na sprawy w sądzie grodzkim.

tekst i foto Marek Piekarski
sanch@wp.pl
Marek Piekarski