Krótko o elektrowniach atomowych
Partie konserwatywne od zawsze kojarzą się z popieraniem budowy elektrowni atomowych. Czy tak będzie teraz i w Polsce? Sam atom jako źródło energii jest - ze względu na ryzyko wywołania ogromnych zniszczeń - mimo wszystko dość kontrowersyjnym źródłem energii. Jakie są argumenty podważające słuszność jego wykorzystania do produkcji energii?
Zmiany polityczne, jakie są planowane w Polsce (m.in. wprowadzenie silnej pozycji prezydenta) na wzór francuski (konstytucja ma być oparta na modelu francuskiej V Republiki, lecz bez zapisanej w tejże konstytucji laickości państwa), mogą spowodować powrót do planów budowy elektrowni atomowych, których w Polsce usiłowano zbudować kilka, m.in. w Klempiczu i Żarnowcu. We Francji właśnie dzięki zastąpieniu demokracji parlamentarnej systemem „wodzowskim” (co planowane jest obecnie w Polsce), udało się przeforsować taką politykę energetyczną z pominięciem debaty publicznej typowej dla demokracji parlamentarnych.
Argumentem, którego ekonomista użyje przeciwko elektrowniom atomowym, jest to, iż kapitał prywatny nie podjąłby się ich budowy i eksploatacji. Ryzyko z tym związane jest zbyt duże, a koszty likwidacji elektrowni po jej wyeksploatowaniu technicznym są zbyt wysokie. W Wielkiej Brytanii firmy prywatne nie są zainteresowane inwestowaniem w atom i ponoszeniem całego ryzyka, ponieważ to potencjalne ryzyko jest zbyt duże. Atak terrorystyczny, wyciek lub awaria - ich skutki finansowe mogą być nieprzewidywalnie wielkie, wobec czego nawet przy minimalnym ryzyku przedsięwzięcia te są nieopłacalne, mimo iż sama energia atomowa jest tania.
Niemniej, kapitalizm państwowy - model preferowany w odniesieniu do sektora energetyki państwowej - może sprawić, że to ryzyko, zbyt duże dla sektora prywatnego, zostanie poniesione przez podatnika. Czy jednakże idea polityki energetycznej opartej na sektorze państwowym i upaństwowieniu ryzyka (często przy jednoczesnej prywatyzacji zysków) jest słuszna? Wydaje się, że chodzi tu raczej o idee polityczne, o siłę pewnych lobbies, niż o rachunek ekonomiczny, który - szczególnie w temacie energetyki atomowej - schodzi na dalszy plan.
Zmiany polityczne, jakie są planowane w Polsce (m.in. wprowadzenie silnej pozycji prezydenta) na wzór francuski (konstytucja ma być oparta na modelu francuskiej V Republiki, lecz bez zapisanej w tejże konstytucji laickości państwa), mogą spowodować powrót do planów budowy elektrowni atomowych, których w Polsce usiłowano zbudować kilka, m.in. w Klempiczu i Żarnowcu. We Francji właśnie dzięki zastąpieniu demokracji parlamentarnej systemem „wodzowskim” (co planowane jest obecnie w Polsce), udało się przeforsować taką politykę energetyczną z pominięciem debaty publicznej typowej dla demokracji parlamentarnych.
Argumentem, którego ekonomista użyje przeciwko elektrowniom atomowym, jest to, iż kapitał prywatny nie podjąłby się ich budowy i eksploatacji. Ryzyko z tym związane jest zbyt duże, a koszty likwidacji elektrowni po jej wyeksploatowaniu technicznym są zbyt wysokie. W Wielkiej Brytanii firmy prywatne nie są zainteresowane inwestowaniem w atom i ponoszeniem całego ryzyka, ponieważ to potencjalne ryzyko jest zbyt duże. Atak terrorystyczny, wyciek lub awaria - ich skutki finansowe mogą być nieprzewidywalnie wielkie, wobec czego nawet przy minimalnym ryzyku przedsięwzięcia te są nieopłacalne, mimo iż sama energia atomowa jest tania.
Niemniej, kapitalizm państwowy - model preferowany w odniesieniu do sektora energetyki państwowej - może sprawić, że to ryzyko, zbyt duże dla sektora prywatnego, zostanie poniesione przez podatnika. Czy jednakże idea polityki energetycznej opartej na sektorze państwowym i upaństwowieniu ryzyka (często przy jednoczesnej prywatyzacji zysków) jest słuszna? Wydaje się, że chodzi tu raczej o idee polityczne, o siłę pewnych lobbies, niż o rachunek ekonomiczny, który - szczególnie w temacie energetyki atomowej - schodzi na dalszy plan.