KEN BALCOMB, NAVY I WIELORYBY
KEN BALCOMB, NAVY I WIELORYBY
60-cio letni Ken Balcomb zaskoczył niektórych przyjaciół i kolegów ze studiów, nie wspominając już amerykańskiego rządu. Wyprzedził on badania, oskarżając NAVY (marynarka wojenna USA), że ich nowy podwodny system obronny (oparty na falach dźwiękowych) zabija wieloryby i inne ssaki wodne. W rezultacie stało się coś niespodziewanego, NAVY zgodziła się z tym (!). Ken Balcomb spędził życie obserwując i badając wodne ssaki, fascynując się głównie wielorybami. Tak, jak inni badacze, Ken znał wieloryby głównie z obserwacji i znalezionych gdzie niegdzie kości. Zawsze marzył on o dostaniu nieżywego wieloryba w całości, żeby móc osobiście przestudiować każdą jego część. Ken jest obrońcą tych wodnych stworzeń, i nie tylko, że przestrzegał zakazu zabijania, to jeszcze pomagał go czasami forsować. Wreszcie 15.3.2000 niedaleko posiadłości Kena w Juan Island w stanie Washington, znalazł on na plaży wieloryby! Z pomocą „gapiów” odepchnął jednego do oceanu, drugi był nieżywy. Godzinę później dowiedział się on, że na przestrzeni 100 mil wokół wysp Bahama wypłynęło na powierzchnie 16 ssaków, w tym delfina. 9 z nich udało się zepchać z powrotem do wody. Ken wiedział, że nie może to być wywołane czynnikami naturalnymi, za duży dystans. W głowie badacza powstała sugestia, że zdarzenie musiało być spowodowane jakimś podwodnym systemem dźwiękowym, np. używanym przez NAVY.
Ken Balcomb spędził w NAVY 6 lat, jako pilot oraz pracując nad monitorowaniem radzieckich okrętów podwodnych, używając systemu opartego na falach dźwiękowych. Wtedy był to prymitywny system, którego fale aż tak nie zagrażały wielorybom ani innym ssakom komunikującym się za pomocą słuchu. Jako doświadczony pracownik NAVY, Ken doskonale wiedział, że system dźwiękowy używany przez NAVY nie jest korzystny dla wielorybów, bo jego siła zagłusza naturalne dźwięki ssaków wodnych i uszkadza ich nerwy słuchowe. Wtedy jednak, ssaki były zagrożone głównie w bezpośrednim otoczeniu takowego systemu. System ten, nazywany Sonar, używany jest przez NAVY od lat 70-tych XX w., przez większość czasu nieoficjalnie.
Już w 1976 r. w pobliżu Grecji zaobserwowano wydarzenie podobne do opisanego wyżej, kiedy to wiele wielorybów wypłynęło na piasek w jednakowym czasie. Wtedy nie znaleziono przyczyny. Był to czas pierwszego dużego eksperymentu z Sonar System. Także w rejonie Grecji, w 1996 r. podczas treningu marynarki NATO miało miejsce podobne zjawisko. Tym razem zainteresowało to wielu badaczy rożnych krajów, którzy skonkludowali swój raport stwierdzeniem, że przyczyna „akustyczna” nie może być ani potwierdzona ani wyeliminowana. Wobec zaczynającego się sezonu turystycznego władze greckie szybko zakończyły sprawę.
Ken Balcomb skończył studia na University of California w Santa Cruz, po czym pracował w ośrodku badań wielorybów w północnej Kalifornii. Później wstąpił do NAVY, szukając możliwości obserwacji wielorybów nie tylko przez mikroskop. Najpierw jako pilot, później jako obserwator wojennych okrętów podwodnych, Ken obserwował wieloryby z bliska. Kiedy w 1975 r. Ken opuścił marynarkę wojenną (z powodu pewnego kapitana, który nie lubił Kena, a także z chęci podążania za wielorybami), zajął się badaniem wielorybów, nigdy nie wspominając o Sonar System, nie wypowiadał się też na żadne tematy praw człowieka albo ochrony środowiska. Ken jest generalnie cichym człowiekiem, nie lubiącym być w centrum zainteresowania. Podzielił życie wielu innych pionierów badań życia podwodnego, pisząc kilka książek, nauczając tu i tam. Wszystko to nie przynosiło jednak za wielkich dochodów. W międzyczasie Ken ożenił się na Bahamach. W tym roku minęło 40 lat jego pracy nad ssakami wodnymi, głównie wielorybami. Ken ciężko zapłacił za bycie człowiekiem cichym, lubiącym izolacje – wyeliminowano go z zarządu Muzeum Wielorybów, zmalały dotacje na jego badania. Teraz dotacje pochodzą głównie od prywatnych osób czy ruchów proekologicznych, lub fundacji społecznych.
Pierwszym człowiekiem, z którym Ken skontaktował się zaraz po znalezieniu wieloryba był jego dawny kolega z klasy, Bob Gisiner, obecnie pracujący dla Instytutu Badań Życia Podwodnego w stolicy USA. Bob poinstruował Kena, że najlepiej odciąć głowę zdechłemu wielorybowi i przechować ją w zamrażalniku, do czasu badań. Następnego dnia Ken uczynił jak poradził mu Bob. Kolejnego dnia Ken zrobił to samo z głową innego zdechłego wieloryba po czym wybrał się on małym samolotem na przelot wzdłuż oceanu, pomiędzy Washingtonem a Wyspami Bahama. Zobaczył od dokładnie to czego się spodziewał, okręty wojenne NAVY prowadzące ćwiczenia wokół Wysp Bahama. Marynarka wojenna USA próbowała wtedy po raz pierwszy nową generację Sonar System, nazwaną w skrócie LFAS (Low Frequency Active Sonar System) wywodzącą się jeszcze z lat 80-tych XX w.
Wkrótce po zamrożeniu głów wielorybów, przyleciała do Kena Darlene Katten, pracująca dla rządowego instytutu badań. W ciągu 2 tygodni, Darlene i Ken kilka razy wspólnie badali zamrożone głowy wielorybów, dochodząc do wspólnego wniosku, że powodem śmierci jest najprawdopodobniej Sonar System (!). Poinformowano o tym Boba Gisinera (tego samego, który poradził odcięcie głów) oraz inne osoby, także pracujące dla rządu. Nie wykazali oni specjalnego pośpiechu w zainteresowaniu się sprawą. Wczesnym majem (około 8 tygodniu po znalezieniu wielorybów) Ken poleciał do Waszyngtonu na konferencje zorganizowaną przez ruchy ekologiczne. Przybyło sporo dziennikarzy i obserwatorów. Wśród badaczy nie było Rogera Gentry’ego (dawnego bliskiego przyjaciela Kena), pozostałym nie za bardzo podobało się to co przedstawił Ken. W końcu pracowali oni dla rozmaitych agend rządowych, niektórzy bezpośrednio dla NAVY, poza tym Ken już całe lata pozostawał poza ścisłym kręgiem „grubych ryb”. Darlene Katten także nie była zadowolona, kiedy dowiedziała, się, że Ken ujął i jej doświadczenia jako współdowód na swoją teorię o powiązaniu eksperymentów Sonar System ze śmiercią ssaków.
Jak się później okazało, pomiędzy r. 1988 a 1994 NAVY przeprowadziła 22 testy LFAS będąc prawie gotowa do wprowadzenia najnowszego systemu w użycie, kiedy to w 1995 r. pojawiły się o tym artykuły w prasie naukowo-technicznej. W sierpniu tego samego roku, Natural Resources Defense Council (NRDC) – największa prawnicza organizacja proekologiczna – wystosowała do NAVY oficjalny list sugerujący, żeby marynarka wojenna, przedstawiła raport odnośnie wpływu LFAS na środowisko. Taki raport jest wymagany przy wszystkich projektach mogących zaszkodzić naturze. Od opinii raportu zależy czy projekt może być realizowany. W 1996 r. (po przegraniu innej sprawy sądowej z NRDC) NAVY zgodziła się na podjęcie prac nad takim raportem. Szybko okazało się, że Sonar System szkodzi wodnym ssakom, NAVY wniosła więc do Fisheries Services (rządowa agencja ds. ochrony wody) o wyłączenie na małą skalę spod rygorów ochrony środowiska. W październiku 1999 r. Fisheries Services wyraziła zgodę na wyłączenie pod pewnymi rygorami.
10.5.2000 Ken Balcomb został zaproszony jako mówca do Press Club (najbardziej prestiżowy klub prasowy w USA, gdzie często, nawet jeśli jest kilku mówców, jest tylko jeden mikrofon). Jak zwykle, ubrany zwyczajnie (nie w garnitur jak inni) mówił zwięźle, nazywając zdarzenie znalezienia wielorybów najbardziej nietypowym wydarzeniem w moim życiu. Kończąc swą prezentację, Ken powiedział: głównym punktem tego, jest, fakt, że po raz pierwszy zwierzęta te znaleziono w wystarczająco świeżym stanie, żeby ustalić przyczynę zgonu. Rozdano kasety wideo dokumentujące przebieg całej sprawy oraz inne dokumentacje. Wynikiem był rozgłos w mediach. „New York Times” napisał w nagłówku słowa z przemówienia Kena Byłem dumny z bycia wojskowym oficerem pracującym w obronie naszego kraju… ale od kiedy widzę LFAS w zastosowaniu, nie jestem nawet dumny z bycia Amerykaninem, jeśli zmierzamy do zniszczenia wielorybów i delfinów… W następnych tygodniach mnożyły się telewizyjno-radiowe wywiady z Kenem, sprawa stała się tematem numer 1 dyskusyjnych grup internetowych, parlamentarzyści dostali odpowiednie informacje. Niejeden polityk zgodził się z poglądami Kena, nawet niektórzy przedstawiciele z wysokich stanowisk wojskowych nie zaprzeczyli. NAVY pociągnięta była przed Kongres i przed rządową komisję Wysp Bahama w celu zdefiniowania sytuacji. Według wstępnych sprawozdań NAVY wynikało, że wokół Bahamów, była używana jedynie starsza wersja systemu. Takie stwierdzenie jedynie pomogło oponentom LFAS. Jeden z wojskowych „grubych ryb” przyznał Kenowi rację, dodając jednak, że nie będzie przedkładał ochrony wielorybów ponad obronę kraju. Poza tym, jak podkreślają niektórzy zwolennicy Sonar System, wiele ssaków ginie np. potrąconych przez statki czy złapanych przypadkowo w sieć, więc mogą ginąć i dla dobra sprawy – obrony kraju przed atakiem podwodnym. Zdaniem wielu wojskowych LFAS jest konieczny dlatego, że inaczej trudno jest wykrywać napędzane elektrycznie, ciche podwodne okręty wojenne, których najwięcej po USA i Rosji posiada Pakistan (24 do 40), Północna Korea, Iran i Chiny. Na liście posiadaczy marynarki podwodnej jest 21 państw Trzeciego Świata. Najprościej pisząc, LFAS to „statek” spuszczający jakby w sieci 18 głośników i osobno mikrofon. Dźwięk z głośników odbija się od nieprzyjacielskiego okrętu podwodnego i wraca do mikrofonu. W ten sposób można zlokalizować (oczywiście w odpowiedniej odległości) położenie okrętu, rozmiar, szybkość itd. Po waszyngtońskiej konferencji, większość ze znanych kolegów Kena przestała odpowiadać na jego telefony lub odpisywać na e-maile.
W obronie wielorybów (de facto przeciw wprowadzeniu nowoczesnego Sonar System), nadeszło ponad 10 000 listów (także z Polski po paru małych artykułach w zielonej prasie) i miliony e-maili. Wspomniana już Darlenne Katten, z ramienia rządu USA musiała zdawać Kongresowi, rządowi Wysp Bahama i rozmaitym federalnym agencjom sprawozdanie w związku ze sprawą ponad 40 razy! NAVY nie poprzestała bronić swojego Systemu, sugerując, że obrona kraju jest najważniejsza, że to nie jest aż tak szkodliwe jak dowodzą, że pójdą na układy z obserwatorami niezależnymi, nawet, że ograniczą część eksperymentów. Niemniej musiano przedstawić raport odnośnie systemu ochrony środowiska. Asystent Sekretarza NAVY, H. T. Johnson, zadeklarował, że marynarka wojenna jest bardzo niezadowolona, że musi przedłożyć taki raport: to jest jakby dawanie swojego planu wojennego nieprzyjaciołom powiedział Johnson.
W połowie sierpnia 2001 r. S. Johnson, od 15 lat nadzorujący Sonar System w NAVY, zaprosił Kena na spotkanie do jednostki marynarki wojennej. Był to pierwszy tak wysoko postawiony specjalista chcący rozmawiać z Kenem, od czasu kiedy D. Ketten przestała kontaktować się z bazą, po konferencji w Press Club. 3.10. doszło do spotkania, w towarzystwie Gentry’ego. Jak zwykle, Ken był jedynym człowiekiem na terenie jednostki bez garnituru lub munduru. Warto nadmienić, że pan Gentry kiedyś był trochę podobny w działalności do Kena, protestując przeciwko wojnie wiele lat temu. Teraz jednak pracuje dla NAVY. Spotkanie nie zakończyło się wspólną konkluzją. Dla Kena była to pierwsza możliwość zobaczenia oceanu i wielorybów przez najnowocześniejsze komputery monitorujące Sonar System. W głowie badacza przewija się myśl, że to on mógłby być na miejscu Gentry’ego lub Johnsona gdyby nie opuścił marynarki wojennej.
20 miesięcy po waszyngtońskiej konferencji, dostosowując się do wymagań wydania raportu oddziaływania na środowisko, NAVY przyznała, że jej Sonar System był powodem wypłynięcia i śmierci ssaków. Dodano, że marynarka wojenna ponosi za to pełną odpowiedzialność i że będzie w przyszłości współpracować z odpowiednimi agencjami ws. LFAS. Jednak sam LFAS jako taki nie był wspomniany w raporcie. Nigdy wcześniej Sonar System nie był uznany za przyczynę urazu ssaków, nigdy też dotąd NAVY nie była w żaden oficjalny sposób powiązana z tym problemem. Raport wyszedł zaraz przed końcem 2001 r. zanikając w mediach pośród przygotowań do Sylwestra. Marine Mammal Commission (federalna agencja obserwująca zagrożenia dla ssaków wodnych) zainteresowała się Kenem, oficjalnie uznając jego obserwacje. Nawet znany komandor NAVY, Paul Steward (współautor raportu odnośnie wydarzeń wokół Wysp Bahama) powiedział o Kenie: jest on wspaniałym obserwatorem przyrody… przygotował bardzo dobrą bazę danych… powiedział to w co wierzył… Próbował umotywować, definitywnie wzbudził świadomość… nie mielibyśmy informacji jeśliby on nie obciął tych głów. Niemniej, nawet sympatycy poglądów Kena nie wierzyli, że 7 zdechłych wielorybów i potencjalna powtórka śmierci na masową skalę, zdołają postawić tamę eksperymentom NAVY. Także nie było większego szoku, kiedy po kilku publicznych przesłuchaniach (prezentacjach), na których przeciwko wprowadzeniu LFAS wypowiedziało się wielu przedstawicieli kilkuset grup – włączywszy Polish American Environmental Alliance – w połowie lipca 2002 r., Fisheries Services wydała zgodę na kontynuowanie używania Systemu. Wprowadzono kilka ograniczeń, np. od ssaków i obserwatorów cywilnych, ale najnowsza wersja Sonar System dostała zielone światło, tym razem i oficjalnie. Narzucono też obowiązek stałego badania oddziaływań Systemu na środowisko naturalne. W sierpniu 2002 r. koalicja na czele z NRDC zaskarżyła decyzję Fishers Services do sądu nazywając ją „nielegalną”. Podkreślono, że NAVY właśnie dostała pozwolenie na prowadzenie działań z Sonar System na 75% (!) oceanów! Czołowy adwokat ekologów Joel Reynolds, argumentował, że takowa decyzja powinna być poprzedzona szeregiem spotkań począwszy od naukowych, poprzez polityczne, do prawnych i sędziowskich.
No i pod koniec września 2002 r. (zaledwie miesiąc po zaskarżeniu i 2 miesiące po daniu zielonego światła dla LFAS) podczas ćwiczeń NATO w pobliżu Wysp Kanaryjskich, nastąpiło podobne do bahamskiego zjawisko – 15 wielorybów na plażach z identycznymi objawami jak te z 1995 r. Ponownie NAVY chciała odciąć się od sprawy, co wynika ze słów rzecznika prasowego marynarki wojennej USA: byłoby niestosowne spekulować nad przyczyną wydarzenia. I stało się coś zupełnie nieoczekiwanego, pod koniec października 2002 r. sędzia Elizabeth de LaPorte, wydała polecenie wstrzymania LFAS do czasu kiedy NAVY ustali wspólnie z grupami ekologicznymi, gdzie można używać Systemu najbezpieczniej. Nie oznacza to zakazu, jednak grupy zielone i niezależni badacze, uznali to za absolutny sukces. Powstała możliwość potencjalnej rozprawy sądowej na pewną skalę w federalnym sądzie. Reakcja Kena Balcomba była krótka „WOW!”. Chociaż, w międzyczasie rozpadło się już drugie małżeństwo Kena, wielu jego byłych kumpli nadal się nie odzywa, dalej nie ma stałych funduszy na jego badania, nie ustaje on w prowadzeniu obserwacji życia podwodnego, a jego zapał do ochrony wielorybów nie zmalał. Według jego własnych słów, wszystko co chciał to zostawić ślad i powiedzieć: byliśmy tutaj, to jest to co widzieliśmy.
z Kalifornii Przemysław Sobański
contact@paeasite.com
contact@paeasite.com