Dzikie życie nad jeziorem Oniego
20.5.2006 podczas 51. Międzynarodowych Targów Książki, w warszawskiej kawiarni „Czuły Barbarzyńca”, odbyło się spotkanie z Mariuszem Wilkiem. Pisarz i podróżnik, po dziesięciu latach spędzonych na Wyspach Sołowieckich nad Oceanem Lodowatym, przeniósł nad jezioro Oniego, na granicy Karelii - drugie co do wielkości jezioro w Europie, którego wody są czystsze niż Bajkał. Wyremontował odszukany, stary dom, w którym nikt nie mieszkał od kilkudziesięciu lat. „Dom nad Oniego” to notatki z lat 2003 – 2005. Znakomicie napisana książka, z której cytaty mogłyby złożyć się na „biblię” ekologów, wykład o najbardziej twórczych relacjach człowieka i przyrody.
„Nie mam tu telewizora! Nie słucham radia! Nie czytuję gazet! ... Słowem – inaczej tu żyję. Oraz wolniej – nieco. Bo w obraz za oknem wchodzić należy powoli, aby pojąć grę światła w wodzie w zależności od pory roku, zachmurzenia nieba, czasu dnia.”
„Codzienność tu bowiem to ciągły kontakt z surową przyrodą, począwszy od wody, którą co rano musisz przydźwigać z jeziora, nieważne, czy zamieć na dworze szaleje i majnę (przerębel, z którego wodę czerpiesz) śniegiem zaniosło po pas, czy mróz skuł ją lodem na piędź (jak dzisiaj), a kończąc na ogniu, bez którego nie ma tu szans na przeżycie, więc aby go podtrzymać, należy drzewo przytaszczyć z lasu, porżnąć je na kloce i porąbać na drwa. Po jakimś czasie takiego życia zaczynasz rozumieć, czemu języki ludów Północy rozróżniają kilka dziesiątków odmian lodu i śniegu, a po dźwięku pękającego pod siekierą kloca potrafisz określić, jaki dziś mróz. W mgnieniu oka też po słońcu możesz przepowiedzieć pogodę na jutro.
Ów byt na pozór prymitywny – w naszym menu przeważa jadło, które najpierw samemu trzeba złowić w jeziorze, wyhodować w ziemi albo znaleźć w lesie, a dopiero potem przyrządzić (Natalia miele ziarno na chleb i chmiel na drożdże do ciasta uprawia przy domu), w odzieży dominują miejscowe skóry, wełny (noszę swetry, getry i rękawice z sierści ust-jandomskich owiec) oraz len, w domu panuje drewno i glina, w obejściu zaś topór i sieć – otóż, w rzeczywistości ów byt jest naturalny i zdrowy.”...
“... cisza i odosobnienie. Zimą tu kromie nas w promieniu pięciu wiorst nikt nie zamieszkuje, niekiedy tylko wilcy przekradają się nocą przez opustoszałą wieś i rano znajduję ich tropy koło domu.”
“Ten sam pradziejowy obraz. Obraz trwania. Natura uśmiechnięta do samej siebie w zwierciadle wieczności.”
Na spotkaniu w “Czułym Barbarzyńcy” Mariusz Wilk zapraszał do siebie, np. na grzyby. Ma zamiar przenieść na Daleką Północ – i dom nad jeziorem Oniego będzie stał pusty. Chyba, że wśród ekologów znajdą się amatorzy życia traperskiego, pustelniczego, którzy przyjmą jego zaproszenie do odwiedzin domu nad Oniego. Kontakt z Mariuszem Wilkiem poprzez redakcję “Rzeczpospolitej” (która drukuje jego korespondencje) lub przez oficynę literacką Noir sur Blanc (www.noirsurblanc.pl, e-mail: nsb@wl.net.pl) - wydawcę książki “Dom nad Oniego”.
Warto też sięgnąć po dwie wcześniejsze książki Mariusza Wilka - “Wilczy notes” (1998) i “Wołoka” (2005) – gorąco polecam!
PS
Orientacyjny koszt dojazdu nad jezioro Oniego to ok. 200 dolarów. Okolice te są zagrożone przemysłem (złoża rzadkich rud metali) – więc turystyka ekologiczna byłaby alternatywnym rozwiązaniem, ocalającym przyrodę!
„Nie mam tu telewizora! Nie słucham radia! Nie czytuję gazet! ... Słowem – inaczej tu żyję. Oraz wolniej – nieco. Bo w obraz za oknem wchodzić należy powoli, aby pojąć grę światła w wodzie w zależności od pory roku, zachmurzenia nieba, czasu dnia.”
„Codzienność tu bowiem to ciągły kontakt z surową przyrodą, począwszy od wody, którą co rano musisz przydźwigać z jeziora, nieważne, czy zamieć na dworze szaleje i majnę (przerębel, z którego wodę czerpiesz) śniegiem zaniosło po pas, czy mróz skuł ją lodem na piędź (jak dzisiaj), a kończąc na ogniu, bez którego nie ma tu szans na przeżycie, więc aby go podtrzymać, należy drzewo przytaszczyć z lasu, porżnąć je na kloce i porąbać na drwa. Po jakimś czasie takiego życia zaczynasz rozumieć, czemu języki ludów Północy rozróżniają kilka dziesiątków odmian lodu i śniegu, a po dźwięku pękającego pod siekierą kloca potrafisz określić, jaki dziś mróz. W mgnieniu oka też po słońcu możesz przepowiedzieć pogodę na jutro.
Ów byt na pozór prymitywny – w naszym menu przeważa jadło, które najpierw samemu trzeba złowić w jeziorze, wyhodować w ziemi albo znaleźć w lesie, a dopiero potem przyrządzić (Natalia miele ziarno na chleb i chmiel na drożdże do ciasta uprawia przy domu), w odzieży dominują miejscowe skóry, wełny (noszę swetry, getry i rękawice z sierści ust-jandomskich owiec) oraz len, w domu panuje drewno i glina, w obejściu zaś topór i sieć – otóż, w rzeczywistości ów byt jest naturalny i zdrowy.”...
“... cisza i odosobnienie. Zimą tu kromie nas w promieniu pięciu wiorst nikt nie zamieszkuje, niekiedy tylko wilcy przekradają się nocą przez opustoszałą wieś i rano znajduję ich tropy koło domu.”
“Ten sam pradziejowy obraz. Obraz trwania. Natura uśmiechnięta do samej siebie w zwierciadle wieczności.”
Na spotkaniu w “Czułym Barbarzyńcy” Mariusz Wilk zapraszał do siebie, np. na grzyby. Ma zamiar przenieść na Daleką Północ – i dom nad jeziorem Oniego będzie stał pusty. Chyba, że wśród ekologów znajdą się amatorzy życia traperskiego, pustelniczego, którzy przyjmą jego zaproszenie do odwiedzin domu nad Oniego. Kontakt z Mariuszem Wilkiem poprzez redakcję “Rzeczpospolitej” (która drukuje jego korespondencje) lub przez oficynę literacką Noir sur Blanc (www.noirsurblanc.pl, e-mail: nsb@wl.net.pl) - wydawcę książki “Dom nad Oniego”.
Warto też sięgnąć po dwie wcześniejsze książki Mariusza Wilka - “Wilczy notes” (1998) i “Wołoka” (2005) – gorąco polecam!
PS
Orientacyjny koszt dojazdu nad jezioro Oniego to ok. 200 dolarów. Okolice te są zagrożone przemysłem (złoża rzadkich rud metali) – więc turystyka ekologiczna byłaby alternatywnym rozwiązaniem, ocalającym przyrodę!