Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

CIEKAWOSTKI Z USA

6.12.99 Sędzia Sądu Federalnego Richard Enslen, wydał przejściowy zakaz transportu uranu przez stan Michigan. W uzasadnieniu podał, że otwartym pozostaje pytanie, czy Departament Energii przeprowadził wystarczające studia nad możliwością naruszenia środowiska naturalnego przez uran. Adwokaci rządowi nie skomentowali wyroku, powiedzieli tylko, że może on spowodować osłabienie amerykańskiej pozycji w negocjacjach rozbrojeniowych. 4,25 uncji uranu z rozbrajających się reaktorów rosyjskich miało być przetransportowane przez Michigan do Kanady. Kanadyjczycy mieli zbadać, czy taki uran nadaje się do użycia w komercyjnych (nie wojskowych) reaktorach nuklearnych jako napęd.

Byli pracownicy (odeszli z powodów zdrowotnych) zakładów produkcji uranu w Ohio, Kentucky i Tennessee, NIE dostaną pokrycia rachunków medycznych. Robotnicy zostali radioaktywnie napromieniowani, co spowodowało wcześniejszą emeryturę. Niemniej wydatki na opiekę medyczną okazały się wyższe niż to przewidywały ówcześnie przeznaczone na to sumy. Później rząd Clintona obiecał, że robotnicy dostaną łącznie ponad 7 milionów $ na pokrycie rachunków medycznych, ale Kongres to unieważnił.
7.12.99 po raz pierwszy w historii USA, zezwolono na produkcję radioaktywnych materiałów militarnych w nie wojskowych reaktorach. Stan Tennessee dogadał się z Departamentem Energii o nuklearnym wytwarzaniu elektryczności i jednocześnie produkcja trytu (elektrownia będzie pracować dla cywilów i dla wojska). Zgodnie z umową, Elektrownia Watts Bar, około 80 km od Knoxville zacznie produkcję trytu od r. 2003.
W maleńkiej miejscowości, niedaleko San Francisco, Earlimart, pojawiło się przypuszczenie, że pewna grupa osób została narażona na działanie groźnych toksyn. 24 osoby (w większości kobiety) czekały przez jakiś czas na mokrawej trawie i na mrozie, na przybycie specjalnej ekipy medycznej. Nikt dokładnie nie wiedział co się stało, ale oczekujący mieli objawy łzawiących oczu, trudności z oddychaniem, kłopoty z żołądkiem. Przybyła specjalna grupa, sformułowała tzw. „linie odkażania”, czyli wszyscy musieli się zupełnie rozebrać. Mężczyźni w maskach i kombinezonach pryskali wszystkich mocnym strumieniem wody. 56-cio letnia babcia była pierwsza w linii i została fizycznie zmuszona do zdjęcia bielizny. Inna kobieta w 40-tce opisała później zdarzenie: to wyglądało jakbyśmy były gwałcone. Zamaskowany mężczyzna nakazał mi rozebrać się, podnieść ręce i kręcić się w kółko. Foliowa kotarka nie była wystarczającą (jeśli jakąkolwiek) zasłoną przed około 100 osobowym personelem medycznym, kamerami telewizyjnymi i gapiami. Miesiąc później okazało się, że nie było aż takiego zagrożenia. Niemniej, doliczono się kolejnych poszkodowanych tego samego dnia, których nikt nie ewakuował ani nie poinformował o sprawie. Medyczne wydatki sięgają tysięcy dolarów i mieszkańcy chcą aby je pokryło miasto. Promieniowanie toksyczne nie było tak groźne jak myślano (czyli linia odkażania nie była konieczna), ale może powodować raka. Mieszkańcy domagają się od miasta zdecydowanie lepszej kontroli czystości powietrza. Gdyby bowiem takowa kontrola była skuteczna, toksyczne zagrożenie zostałoby niezwłocznie zlokalizowane i od razu byłoby wiadomo jakiego stopnia jest zagrożenie. Warto dodać, że miasto powinno być gotowe na takie przypadki a kontrola czystości powietrza powinna funkcjonować perfekcyjnie. Nic takiego nie miało miejsca. W niedalekiej przyszłości spodziewane są procesy o pogwałcenie godności osobistej i szereg na tle ekologicznym. Niemniej lokalne władze niewiele robią wokół całej sprawy, ignorując mieszkańców. Doktor Marion Moses powiedział, że gdyby coś takiego stało się w San Francisco lub w Sacramento (stolica Kalifornii), przedstawiciele władzy dwoiliby się i troili, żeby załatwić sprawę. Ale w Earlimart, gdzie niemal wszyscy zarabiają na winobraniu, nikt się nie przejmuje co mają do powiedzenia mieszkańcy miejscowości. Zdarzenie było o tyle ciekawe dla mediów, że nagłośniły go w kraju, zatem po miesiącu czasu jakieś odszkodowania zapewne będą przyznane. Przypuszczalnie zrobi się też coś ws. kontroli czystości powietrza. Niemniej najprawdopodobniejszy jest fakt, że nie będzie zbyt dużych konkretów przed okresem świątecznym, bo tym na stołkach wygodna jest zwłoka na czasie.

z Kalifornii
Przemysław Sobański
z Kalifornii Przemysław Sobański