CHOREGO – DOBIĆ
Pod wpływem histerii właścicieli wielkich rasowych stad i lęku naukowców o posady zabija się dzisiaj tysiące zwierząt, rzekomo z powodu epidemii pryszczycy.Tak naprawdę pryszczyca jest tym dla zwierząt, czym grypa dla ludzi – chorujące osobniki same zdrowieją zwykle po 1-2 tygodniach, a umiera ich nie więcej niż 5% i są to najsłabsze jednostki.
Mleko i mięso chorych na pryszczycę zwierząt nadaje się do spożycia i tylko zbiorowej świadomości zarozumiałych angielskich weterynarzy zawdzięczamy ten „obiektywny” horror, z którym mamy do czynienia, gdy setki naszych żywicieli prewencyjnie pali się na stosach.
W grę wchodzi autorytet establishmentu naukowców i weterynarzy, a także, jak zwykle, interesy. W tym wypadku presja W. Brytanii, aby doprowadzić do całkowitej eliminacji pryszczycy, rozpoczęła się w latach 50-tych, a wywołali ją właściciele wielkich stad rasowych.
Mniej więcej w tym czasie do tego kraju przestały wjeżdżać ukochane pieski i kotki, bo któryż to właściciel wytrzyma półroczną rozłąkę z własną umiłowaną gadziną – na obowiązkową kwarantannę.
Swój punkt widzenia – że można całkowicie wyeliminować pryszczycę – Anglicy przeforsowali na forum międzynarodowym i obecnie jest to składnik zbiorowej świadomości uczonych, czyli tzw. weterynaryjnego paradygmatu. Dołącza do tego presja środowisk nauki subsydiowanych z programów walki z AIDS (a jest to ogromna rzesza badaczy), gdyż do badania obydwu tych epidemii używane są te same i niewiarygodne testy, np. test krwi ELISA, wykrywający proteiny i antyciała, a nie wirusy. Antyciała zaś mogą pojawić się we krwi z wielu powodów. Np. test na ludziach może być pozytywny również pod wpływem wirusa grypy czy wycieńczenia (np. z głodu), a u zwierząt także w wyniku osłabienia czy stresu .
Ludzie obcujący z chorymi na pryszczycę zwierzętami mogą się nią także zarazić, ale choroba ta nie jest dla ludzi groźna, a jej objawy mają postać wysypki, która po niedługim czasie znika.
Jeszcze nie tak dawno pryszczyca była częstą chorobą wśród zwierząt i traktowano ją jak przypadłość w gospodarstwie. Najsłabsze osobniki umierały, ale reszta stada szczepiła się nią jak uodporniającą szczepionką i epidemia zanikała.
Pisał o tym „UK Times” z 1 marca 2001 w artykule Abigail Wood, badającej tę sprawę z ramienia Uniwersytetu w Manchesterze.
Krzysztof Lewandowski
info@swietoradosci.pl
info@swietoradosci.pl