BOMBA EKOLOGICZNA W KOŁBACZU
BOMBA EKOLOGICZNA W KOŁBACZU
Kołbacz to mała miejscowość leżąca k. Szczecina, w której znajduje się Zootechniczny Zakład Doświadczalny, a w nim ferma trzody chlewnej licząca kilkanaście tysięcy sztuk świń. Magazynują gnojowicę w otwartych szambach nazywając je „oczyszczalnią”. Dławiąc się dużą ilością wyprodukowanej gnojowicy pracownicy spryskują nią wszystkie pola należące do zakładu, a jest ich łącznie ok. 4200 ha. Gnojowica emituje blisko 400 różnych gazów. Aerozol amoniaku unoszący się znad obszarów intensywnego chowu świń ulega późniejszemu skropleniu i miesza się z azotem znajdującym się już w jeziorach i potokach. Siarkowodór, który może osiągnąć śmiertelne stężenie w niedostatecznie wentylowanych pomieszczeniach może doprowadzić do padnięcia trzody chlewnej. Pracownicy owych zakładów mogą cierpieć z powodu chronicznych problemów z oddychaniem oraz różnego rodzaju infekcji skórnych. Odór trudny do wytrzymania unosi się nad olbrzymim obszarem spryskanych pól, do którego mieszkańcy Kołbacza i okolicznych miejscowości już się przyzwyczaili. Wpływ na środowisko naturalne przez wylewanie gnojowicy do rowów, jezior czy na zamarznięte pola, z których ścieka do pobliskich rowów i dalej do jezior jest z pewnością negatywne. W tym przypadku jak się okazuje jezioro Zaborsko zostało poważnie zniszczone przez ten zakład, który przez ok. 30 lat uprawia ten proceder. Dziś wiemy, że jezioro to stało się istną bombą ekologiczną. Jest zagrożeniem nie tylko dla przyległych terenów, ale również dla jezior Płonno i Żelewko, leżących pomiędzy Miedwiem a Kołbaczem, jak również dla rzeki Płonia.
Sprawa jest na tyle poważna, że Dyrekcja Parków Krajobrazowych Doliny Dolnej Odry po raz kolejny podjęła interwencję, powiadamiając Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ), wójta gminy Stare Czarnowo, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej oraz policję. Dzięki temu dokonano wizji lokalnej. Zwróciłem się do Dyrekcji Parków Krajobrazowych w Gryfinie o wyjaśnienie sprawy:
Grażyna Domian – Naszym zadaniem było wskazanie zagrożenia odpowiednim jednostkom, które są kompetentne do prowadzenia sprawy. My sprawujemy tylko nadzór nad gospodarowaniem zasobami przyrodniczymi, zauważamy nieprawidłowości i kierujemy informacje do odpowiednich organów. W sytuacji, jaka miała miejsce w Kołbaczu, organem kompetentnym jest WIOŚ w Szczecinie oraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.
– Będąc na wizji lokalnej przy fermie w Kołbaczu zwróciliście uwagę na jezioro Zaborsko, do którego przedostawała się gnojowica.
GD – Pozwolę sobie sięgnąć do historii zakładu i jeziora. Cofnijmy się 30 lat, gdy przez wiele lat gnojowica z fermy poprzez „oczyszczalnię” była wpuszczana do jeziora prawie non stop. Poprzez takie działania jezioro zostało zmienione w jedno wielkie „szambo”. Dopiero po naszych interwencjach, w latach 90-tych XX w. zaprzestano tego procederu, próbując tylko dorywczo wpuszczać ścieki do tego jeziora.
– Czy jezioro, o którym mówimy, zostało zniszczone?
GD – To jezioro jest w tragiczny sposób zeutrofizowane. Osady, które są tam nagromadzone i wszystko, co znajduje się w tym zbiorniku, jest dziś jedną wielką bombą ekologiczną. Teraz wystarczy, że ktoś uszkodzi zastawę na wypływie i mamy katastrofę ekologiczną w postaci zniszczenia obecnego ekosystemu jeziora Płonno i rzeki Płoni. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jezioro Zaborsko – pomimo, że leży trochę z boku – jest połączone z jeziorem Płonno i Żelewo, przez które przepływa Płonia. Płonia zaś prowadzi swoje wody do jeziora Dąbie. Wpływa do niego tuż obok miejskiego kąpieliska…
– Na czym polega eutrofizacja, o której pani wspomina?
GD – Eutrofizacja uważana jest przez ekologów za jeden z najpoważniejszych czynników doprowadzających do likwidacji jezior. Im więcej jest substancji biogennych w wodach, tym szybciej jezioro zniknie z powierzchni ziemi. Proces ten nie trwa kilka lat, jest rozciągnięty w czasie, ale wystarczy spojrzeć właśnie na jezioro Zaborsko, które po 30 latach w dużym stopniu zarosło, ciąg dalszy możemy już tylko sobie wyobrazić. Eutrofizacja to również niepożądane zakłócenia biologicznych stosunków w środowisku wodnym oraz pogorszenie jakości tych wód.
– Z tego wynika, że w chwili obecnej nie ma możliwości przywrócenia stanu pierwotnego jeziora.
– GD – Są to straty, których nie da się naprawić. Można jedynie ograniczyć i powstrzymać proces eutrofizacji.
– Jak można wobec tego ograniczyć ten proces?
GD – Poprzez całkowitą likwidację pseudooczyszczalni w Kołbaczu. To co tam jest, nie jest żadną oczyszczalnią i nie powinno być w żaden sposób użytkowane. Każda bezściołowa ferma trzody chlewnej powinna mieć możliwość zgromadzenia na swoim terenie, w szczelnych zbiornikach, czteromiesięcznej produkcji gnojowicy. Z ustawy o nawozach i nawożeniu wynika, że w okresie zimowym nie wolno jej wylewać na pola. Ten zakład dławi się ilością gnojowicy i dlatego próbuje na lewo i prawo pozbyć się jej w różny sposób, nawet nielegalny: wylewając ją na zmarzniętą glebę, beczkowozami do rowów lub bezpośrednio z pseudooczyszczalni do rowu znajdującego się w sąsiedztwie.
– Skoro zakład ten zniszczył środowisko doprowadzając do katastrofy ekologicznej, jaka kara czeka osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy.
– GD – Nie wiem i nie mogę się wypowiadać, co do kar, nie leży to w moich kompetencjach.
Ponieważ zniszczono nieodwracalnie środowisko, zadaliśmy również pytanie czy sprawą tą nie powinien zająć się prokurator. Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Uważamy jednak, że powinien, tym bardziej, że w jeziorze tym kąpią się ludzie, którzy nie wiedzą, co w nim się znajduje. I tylko czekać, aż co niektórzy zaczną się zgłaszać do lekarzy z chorobami skóry, które będzie dość trudno leczyć.
Dyrekcja Parków Krajobrazowych, w Gryfinie zawiadamiając inspektorów wojewódzkich spowodowała wizję lokalną na skażonych terenach w Kołbaczu. Inspektorzy ze Szczecina mieli przesłać protokół pokontrolny do Gryfina, z którego jasno ma wynikać, co dalej z tą śmierdzącą sprawą.
KTO WINIEN?
Nie otrzymaliśmy wyczerpujących wyjaśnień od Dyrekcji Parków czym zakończyła się kontrola, jakie wnioski wysunięto, jakie wydano nakazy i wreszcie, czy i w jaki sposób zostaną ukarane osoby, które przez wiele lat doprowadzały do zniszczenia środowiska i skażenia jeziora Zaborsko, które dziś jest tykającą bombą ekologiczną. Wizja zbliżającej się katastrofy ekologicznej, której ofiarą padną jeziora Płonno i Żelewko oraz rzeka Płonia, nie jest niczyim wymysłem. Taki stan rzeczy zastali inspektorzy obu instytucji.
zastawa 2 jeziora Zaborsko
Dlatego zasadne staje się postawione pytanie, czy sprawą nie powinien zająć się prokurator, skoro dokonano takiej nieodwracalnej dewastacji środowiska, a kara pieniężna nie przywróci jeziora do stanu poprzedniego. O takie wyjaśnienia zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie, do inspektor Danuty Szurobura, która brała udział w wizji lokalnej i która jest władna w podjęciu odpowiednich decyzji.
– Jesteście w posiadaniu pełnej dokumentacji z przeprowadzonej kontroli w Kołbaczu 31.1. tego roku, ws. wylewania gnojowicy do pobliskiego rowu przez fermę Zakładu Doświadczalnego. Zatem proszę powiedzieć czy zapadły decyzje o ukaraniu sprawcy oraz jakie wydano nakazy pokontrolne.
Danuta Szurobura – Wydano zarządzenie o prowadzeniu właściwej gospodarki w zakresie gnojowicy. Z uwagi na leżący śnieg podczas kontroli wszystkich niedociągnięć nie można było stwierdzić. Byliśmy na terenie gdzie zbierana jest gnojowica – to tam stwierdzono wyciek. Zarządzono natychmiastową likwidację gnojowicy. Prezes zakładu Eugeniusz Malinowski zobowiązał się zastosować do zarządzenia.
– Rozumiem, ale zakład ten – jak wiadomo – robi to od wielu lat, co w konsekwencji doprowadziło do zniszczenia środowiska. Jak mówi inspektor G. Domian z Parków Krajobrazowych, jesteśmy w przededniu katastrofy ekologicznej. Kontrola przeprowadzona przy tak silnej ekipie musiała stwierdzić, że nie jest to działanie jednorazowe i skutki tego działania mogą okazać się fatalne zarówno dla środowiska jak i dla ludzi.
DS – My musimy odnieść się do faktów, jakie mają miejsce w dniu kontroli. W tym dniu stwierdziliśmy wyciek gnojowicy. W chwili obecnej przepisy dopuszczają wylewanie gnojowicy na pola.
– Tak, tyle tylko, że nie podczas okresu zimowego.
DS – Bardzo dokładnie zapoznałam się z ustawą, w której jest zapis, że „nie powinno się”, natomiast zakaz występuje w przypadku ziemi zamarzniętej i pokrytej wodą. W ustawie tej widnieje również zapis, że dopuszcza się wylewania gnojowicy na pola w przypadku częściowego zamarznięcia ziemi, lecz musi być spełniony warunek, który polega na tym, że na polu tym są rośliny lub inne uprawy wymagające wcześniejszego nawożenia.
– Czy tutaj miała miejsce taka sytuacja?
DS – Nie sprawdzałam hektar po hektarze i nie analizowałam czy spełniony jest warunek, o którym wspomniałam. Dlatego zażądałam od dyrektora zakładu przedstawienia mi odpowiedniego harmonogramu upraw.
Analizowałam dokumenty, które mają tyle lat, co chyba Kołbacz i mogę dziś powiedzieć, że wynika z nich, że zakład ten wielokrotnie był karany za podobne czyny. Kołbacz płacił duże kary. Od 1998 r., na podstawie otrzymanych warunków, Kołbacz powinien gnojowicę wylewać zgodnie z warunkami zawartymi w decyzji. Natomiast od 2000 r., po zmianie ustawy, która w swoim zapisie zakwalifikowała gnojowicę nie jako ścieki, lecz jako nawóz zakład ten nie jest zobowiązany do uzyskiwania jakichkolwiek decyzji w tym zakresie. Mogą wobec nowej ustawy wylewać gnojowicę na pola, nie mogą jej zrzucać do wód gruntowych czy rowów.
***
Cała ta sprawa jest w pewnych momentach niejasna. Choćby z tego względu, że powołano dość silną ekipę do przeprowadzenia kontroli, która to miała na celu zbadanie sprawy w chyba szerszym zakresie niż stwierdzenie tylko, czy w momencie kontroli zaistniał fakt zrzucania gnojowicy do rowów. Stwierdzono podczas kontroli tylko zrzucanie gnojowicy na pobliskie pola. Dlaczego kontrolujący nie stwierdzili, że czynność ta jest wykonywana od lat? Jak się okazuje przepisy o ochronie środowiska i wytyczne o przeprowadzaniu kontroli nie dopuszczają do analizowania stanu, jaki miał miejsce wcześniej. Dlatego Inspektorzy poza Parkami Krajobrazowymi nie analizowali, że jeśli wyrzuca się gnojowicę na pola, podczas gdy ziemia jest zamarznięta, to rzeczą naturalną jest, że spłynie ona do pobliskich rowów a nimi do najbliższego jeziora. I wreszcie, jaką strategię działania obierze Szczecin w tej śmierdzącej sprawie, skoro jezioro Zaborskie jest tak zniszczone, że stanowi teraz zagrożenie dla środowiska i ludzi nie tylko w obrębie gminy Starego Czarnowa, lecz i jeziora Dąbie w Szczecinie. Przecież tak głośno mówi się w mediach i w różnych instytucjach o ochronie środowiska.
tekst i foto Janusz Dąbrowski
ul. Słoneczna 18
74-106 Stare Czarnowo
e-mail: Janusz@dabrowski.lh.pl
tel. 091 3124672, 4310001
tekst ukazał się w „Nowe 7 Dni Gryfina”