Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

„AWANTURA O GŁUPIEGO PSA”

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie refleksja, którą przywołał jeden z zimowych i mroźnych wieczorów.

Wciśnięci w wygodne fotele, opatuleni ciepłymi szalami, popijamy gorącą herbatę i cieszymy się spokojem, bezpieczeństwem, niezwykłą atmosferą domowego ogniska. Wokół siebie mamy bliskie nam osoby, które kochamy, szanujemy, a one odwdzięczają się pomocną dłonią, dobrą radą i uśmiechem.

Właśnie wyglądam przez okno. Jest biało, tajemniczo i tak spokojnie; istna frajda dla dzieciaków. Zimowa aura emanuje ciszą, uspokaja i zmusza do refleksji. Wystarczy odrobina muzyki, ciepła kolacja w rodzinnym gronie, szczera rozmowa i pojawia się oczekiwane szczęście.

Siadam przed oknem, gaszę światło, zaczynam myśleć i nagle zamieram na myśl, że gdzieś tam, po drugiej stronie szyby rozgrywa się tragedia, cierpienie zwierząt, psów przetrzymywanych w nieludzkich warunkach, często porzucanych i brutalnie rozłączonych z panem, panem, który już nie kocha, bo byłeś tylko kłopotem, problemem, którego należało się pozbyć.

Bezdomne i skrzywdzone istoty, choć jeszcze ufne, nie rozumieją, że świat jest zły, pozbawiony wrażliwości, czułości i szacunku.

Jedna z nich, przetrzymywane na pobliskich działkach, otoczone drucianym ogrodzeniem, bez ocieplanej i solidnej budy, czeka. Może dzisiaj przyjdzie pan i zabierze do domu, zapewni ciepły kąt i obdarzy choć maleńką cząstką miłości.

Tymczasem czas płynie; jest sam w otoczeniu starych, metalowych przedmiotów, które w długie, zimowe i mroźne noce nie zapewniają oczekiwanego ciepła.

Jednak nadal czeka; czeka na kolejny smutny i szary dzień, odwiedzających działkowiczów, którzy przechodząc, pokazują dzieciom ślicznego pieska. Ale i oni odchodzą.

Walka o niego trwa już pół roku. I nikt nie jest w stanie mu pomóc. No cóż, tłumaczymy, takie jest prawo, a raczej go nie ma. Rozmowy z właścicielem nie dają oczekiwanych rezultatów. Przecież nic się takiego nie dzieje. „Cała awantura o głupiego psa” – komentują sąsiadujący działkowicze. „A zresztą, to nie nasza sprawa”. Są też tacy, którzy proszą o interwencje, ponieważ czują żal i współczucie dla samotnego „działkowicza”.

Jednak pomoc nie nadchodzi, brakuje silnej woli i zdecydowania.

Zwierze jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę
. Słowa ustawy o ochronie praw zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 r., w wyraźny i precyzyjny sposób wyrażają nasze zobowiązania wobec tych najbardziej niewinnych, bo niemych i bezbronnych istot.

Zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. Kto je utrzymuje, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące go przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła, umożliwiające swobodę, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody.

Tymczasem prawo zwierzęcia do godnego egzystowania jest lekceważone a my czujemy się bezkarni.

Czy jednak otrzymaliśmy prawo do zadawania cierpienia, prawo niszczenia jego życia?

Tragedia psa – przerażonego, porzuconego, nie rzadko poniżanego i maltretowanego zwierzęcia – jest w rezultacie naszą tragedią. To upadek naszych wartości, systemu myślowego a przede wszystkim naszej osobowości, ponieważ po cichu wyrażamy akceptacje, a brakiem zainteresowania przyczyniamy się do cierpienia i niemej krzywdy.

Pamiętajmy, że prawdziwego człowieczeństwa uczymy się przez całe życie, a pomoc i zainteresowanie losem zwierzęcia to pierwszy krok do jego osiągnięcia.

Przykrym jest fakt, że osoby wrażliwe na krzywdę, walczące o prawa zwierząt, starające się zapewnić im godziwe warunki bytu, w dalszym ciągu są poniżane i wyśmiewane a działalność komentowana złośliwymi uwagami.

Ogólna znieczulica, nietolerancja, arogancja i nieustanny pęd za materializmem, to najprostsza definicja codziennej rzeczywistości. Zapatrzeni we własne „ego”, zaniedbujemy świat swoich najpiękniejszych wartości, a pielęgnujemy złe emocje.

Już niedługo nadejdzie świąteczny okres, czas rodzinnych spotkań, serdecznej atmosfery i mocnych postanowień poprawy.

Zastanówmy się czy tak naprawdę nie mamy sobie nic do zarzucenia. Czy w pełni wykorzystaliśmy swoje człowieczeństwo i zdolność do czynienia dobra?

Ostatnią noc w roku spędzę w samotności i choć przez chwilę pomyślę o tych samotnych i smutnych psich oczach, które ten fajerwerkowy i zimny wieczór spędzą czekając na nadzieję, ciepło, przyjaźń a może nawet miłość, i pomyślę o sobie!

Jest już późno, powoli gasną światła w pobliskich domach. Ludzie szykują się do wypoczynku. Zapada noc, ale ja nie mogę zasnąć...

Patrycja Hajek
Polski Klub Ekologiczny

PS
Tragedia dotyczy psa przetrzymywanego na ogródkach działkowych przy ul. Burtniczej w Tarnowie. A właściciel mieszka tak blisko, bo przy ul. Spadzistej. O pomoc zwróciliśmy się do Tarnowskiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt w Tarnowie oraz Policji Miejskiej. Jednak instytucje te do tej pory milczą…, a chodzi przecież o przestrzeganie ustawy o ochronie zwierząt, o przestrzeganie prawa. Naprawdę, tak ciężko jest żyć wśród ludzi o „kamiennych sercach”. To co zwykłym wrażliwym ludziom wydawałoby się łatwym do rozwiązania problemem, staje się niemożliwą do załatwienia sprawą.
Patrycja Hajek