„AWANTURA O GŁUPIEGO PSA”
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie refleksja, którą przywołał jeden z zimowych i mroźnych wieczorów.Wciśnięci w wygodne fotele, opatuleni ciepłymi szalami, popijamy gorącą herbatę i cieszymy się spokojem, bezpieczeństwem, niezwykłą atmosferą domowego ogniska. Wokół siebie mamy bliskie nam osoby, które kochamy, szanujemy, a one odwdzięczają się pomocną dłonią, dobrą radą i uśmiechem.
Właśnie wyglądam przez okno. Jest biało, tajemniczo i tak spokojnie; istna frajda dla dzieciaków. Zimowa aura emanuje ciszą, uspokaja i zmusza do refleksji. Wystarczy odrobina muzyki, ciepła kolacja w rodzinnym gronie, szczera rozmowa i pojawia się oczekiwane szczęście.
Siadam przed oknem, gaszę światło, zaczynam myśleć i nagle zamieram na myśl, że gdzieś tam, po drugiej stronie szyby rozgrywa się tragedia, cierpienie zwierząt, psów przetrzymywanych w nieludzkich warunkach, często porzucanych i brutalnie rozłączonych z panem, panem, który już nie kocha, bo byłeś tylko kłopotem, problemem, którego należało się pozbyć.
Bezdomne i skrzywdzone istoty, choć jeszcze ufne, nie rozumieją, że świat jest zły, pozbawiony wrażliwości, czułości i szacunku.
Jedna z nich, przetrzymywane na pobliskich działkach, otoczone drucianym ogrodzeniem, bez ocieplanej i solidnej budy, czeka. Może dzisiaj przyjdzie pan i zabierze do domu, zapewni ciepły kąt i obdarzy choć maleńką cząstką miłości.
Tymczasem czas płynie; jest sam w otoczeniu starych, metalowych przedmiotów, które w długie, zimowe i mroźne noce nie zapewniają oczekiwanego ciepła.
Jednak nadal czeka; czeka na kolejny smutny i szary dzień, odwiedzających działkowiczów, którzy przechodząc, pokazują dzieciom ślicznego pieska. Ale i oni odchodzą.
Walka o niego trwa już pół roku. I nikt nie jest w stanie mu pomóc. No cóż, tłumaczymy, takie jest prawo, a raczej go nie ma. Rozmowy z właścicielem nie dają oczekiwanych rezultatów. Przecież nic się takiego nie dzieje. „Cała awantura o głupiego psa” – komentują sąsiadujący działkowicze. „A zresztą, to nie nasza sprawa”. Są też tacy, którzy proszą o interwencje, ponieważ czują żal i współczucie dla samotnego „działkowicza”.
Jednak pomoc nie nadchodzi, brakuje silnej woli i zdecydowania.
Zwierze jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę. Słowa ustawy o ochronie praw zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 r., w wyraźny i precyzyjny sposób wyrażają nasze zobowiązania wobec tych najbardziej niewinnych, bo niemych i bezbronnych istot.
Zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. Kto je utrzymuje, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące go przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła, umożliwiające swobodę, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody.
Tymczasem prawo zwierzęcia do godnego egzystowania jest lekceważone a my czujemy się bezkarni.
Czy jednak otrzymaliśmy prawo do zadawania cierpienia, prawo niszczenia jego życia?
Tragedia psa – przerażonego, porzuconego, nie rzadko poniżanego i maltretowanego zwierzęcia – jest w rezultacie naszą tragedią. To upadek naszych wartości, systemu myślowego a przede wszystkim naszej osobowości, ponieważ po cichu wyrażamy akceptacje, a brakiem zainteresowania przyczyniamy się do cierpienia i niemej krzywdy.
Pamiętajmy, że prawdziwego człowieczeństwa uczymy się przez całe życie, a pomoc i zainteresowanie losem zwierzęcia to pierwszy krok do jego osiągnięcia.
Przykrym jest fakt, że osoby wrażliwe na krzywdę, walczące o prawa zwierząt, starające się zapewnić im godziwe warunki bytu, w dalszym ciągu są poniżane i wyśmiewane a działalność komentowana złośliwymi uwagami.
Ogólna znieczulica, nietolerancja, arogancja i nieustanny pęd za materializmem, to najprostsza definicja codziennej rzeczywistości. Zapatrzeni we własne „ego”, zaniedbujemy świat swoich najpiękniejszych wartości, a pielęgnujemy złe emocje.
Już niedługo nadejdzie świąteczny okres, czas rodzinnych spotkań, serdecznej atmosfery i mocnych postanowień poprawy.
Zastanówmy się czy tak naprawdę nie mamy sobie nic do zarzucenia. Czy w pełni wykorzystaliśmy swoje człowieczeństwo i zdolność do czynienia dobra?
Ostatnią noc w roku spędzę w samotności i choć przez chwilę pomyślę o tych samotnych i smutnych psich oczach, które ten fajerwerkowy i zimny wieczór spędzą czekając na nadzieję, ciepło, przyjaźń a może nawet miłość, i pomyślę o sobie!
Jest już późno, powoli gasną światła w pobliskich domach. Ludzie szykują się do wypoczynku. Zapada noc, ale ja nie mogę zasnąć...
Patrycja Hajek
Polski Klub Ekologiczny
PSPolski Klub Ekologiczny
Tragedia dotyczy psa przetrzymywanego na ogródkach działkowych przy ul. Burtniczej w Tarnowie. A właściciel mieszka tak blisko, bo przy ul. Spadzistej. O pomoc zwróciliśmy się do Tarnowskiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt w Tarnowie oraz Policji Miejskiej. Jednak instytucje te do tej pory milczą…, a chodzi przecież o przestrzeganie ustawy o ochronie zwierząt, o przestrzeganie prawa. Naprawdę, tak ciężko jest żyć wśród ludzi o „kamiennych sercach”. To co zwykłym wrażliwym ludziom wydawałoby się łatwym do rozwiązania problemem, staje się niemożliwą do załatwienia sprawą.