Prywatyzacja
Dla prawdziwego urzędu publicznego do spraw elektryczności bez energii nuklearnejEnergia i elektryczność to elementy niezbędne do życia ludzkiego: dostęp do nich to podstawowe, fundamentalne prawo. Urząd publiczny jest niezbędny dla zapewnienia wszystkim równości w dostępie do energii w odpowiedniej cenie.
W związku z prywatyzacją, EDF jest postawiona przed całkowitym otwarciem rynku do 2007 r. Negatywne konsekwencje mogą być poważne:
- Zwiększone ryzyko wypadków nuklearnych (dla zwiększenia rentowności, EDF zmniejsza już teraz wydatki na utrzymanie elektrowni).
- Podwyżka ceny KWh dla drobnych konsumentów.
- Dyskryminacja drobnych użytkowników.
- Przerwy w dostawie prądu, degradacja warunków pracy przedstawicieli EDF, zmniejszenie zatrudnienia.
Ale nawet przed prywatyzacją, EDF w wielu dziedzinach nie spełniało swej publicznej misji. Gdzie jest interes użytkowników, gdy poprzez kosztowne kampanie reklamowe, EDF wciąż popycha do konsumpcji elektryczności? Dlaczego EDF kontynuuje poparcie dla energii nuklearnej wbrew zdaniu większości? Czy nie powinna ona mieć za zadanie popierania tych rodzajów energii, które nie stanowią zagrożenia dla obecnych i przyszłych pokoleń?
Chcielibyśmy prawdziwej służby publicznej, naprawdę będącej na usługach dobra społecznego. Nie namawiałaby ona do konsumpcji, ale do gospodarności energetycznej; ustalałaby taryfy faworyzujące racjonalną konsumpcję a nie rozrzutność; dawałaby każdemu możliwość wyboru tej energii, którą chce się popierać; w interesie ogółu rozwijałaby wykorzystanie energii najbardziej chroniących środowisko.A więc tak, wymagajmy prawdziwej służby publicznej dla elektryczności bez energii nuklearnej.
Budujący przykład prywatyzacji
W r. 1989 Wielka Brytania otworzyła rynek elektryczności dla konkurencji. Skonfrontowany z prywatnymi rozliczeniami komercyjnymi, przemysł nuklearny okazał się trudny do sprzedaży. Od tego czasu sektor nuklearny jest w zapaści. W r. 2001, rząd ogłosił, że weźmie na siebie koszty - 56 miliardów euro - deinstalacji i przerobu odpadów. W 2002 r. British Energy, prywatna spółka, w której rękach jest większość elektrowni nuklearnych, uniknęła upadku tylko dzięki interwencji finansów publicznych. Plan ratowania będzie kosztował między 150 a 200 milionów funtów każdego roku przez okres co najmniej 10 lat. Wydatki podatników jeszcze się nie skończyły.