Wydawnictwo Zielone Brygady - dobre z natury

UWAGA!!! WYDAWNICTWO I PORTAL NIE PROWADZĄ DZIAŁALNOŚCI OD 2008 ROKU.

Dylematy Wydawcy

Drodzy czytelnicy!

Z przyjemnością oddaję wam do rąk książkę Olega Budzyńskiego, która tak długo czekała na wydawcę a potem na... sponsora.

Mam świadomość, że wywoła ona wiele kontrowersji u czytelników: zarówno radykalnych ekologów (autor jest zwolennikiem zasady antropicznej, leśnikiem i... myśliwym) jak i ortodoksyjnych naukowców, którym autor nie szczędzi nieraz ostrych słów. Obie grupy mogą być zbulwersowane licznymi praktycznymi pomysłami autora jak przenoszenie na nowe siedliska czy "półhodowla" ginących gatunków poprzez ... wprzęganie ich w ludzką gospodarkę. Ale właśnie liczne praktyczne pomysły i osiągnięcia autora stanowią o celowości wydania tej pracy. Oczywiście, że budzi obawy choćby pomysł "wprzęgnięcia" np. sikorek w ludzką gospodarkę. Ale kto da gwarancje, że tradycyjne zabiegi ochronne uratują ginące gatunki? Nasuwa mi się tu analogia z ratowaniem tradycyjnej wsi przez ekoturystykę, a ginącego folkloru przez pewną komercjalizację (byle nie cepeliową). Martwi też perspektywa, że być może jedynym sposobem na ratowanie lasu jest... ograniczenie do niego dostępu, pewna komercjalizacja, skupienie grzybiarzy w organizacje zajmujące się i pozyskiwaniem, i ochroną/hodowlą obiektu swego zainteresowania oraz jego siedliska (tak jak teraz czynią to wędkarze czy myśliwi).

Oczywiście niepokoi następująca już synantropizacja dzikich dotąd gatunków - np. wilki w Hiszpanii żerują na śmietniskach zamiast polować (co może ucieszyć radykalnych wegetarian). Genetycznie to wciąż wilki, ale społecznie już nie. Co jednak lepsze, w miarę powszechne występowanie zsynantropizowanego gatunku, czy jego całkowite wyginięcie? Życie pokaże, czy tego typu "nieortodoksyjne" pomysły Olega Budzyńskiego będą wcielane w życie i czy dadzą pozytywny efekt, czy też nie będą w tej formie potrzebne.

Również warstwa "filozoficzna" książki jest niezwykle ciekawa i pobudza do myślenia, nawet, a może właśnie wtedy, gdy wywołuje bunt walczącego ekologa. Nie podobają mi się polowania, martwi, że autor nie potępia autostrad a jedynie brak zabezpieczeń itd. Widzę uproszczenia w porównaniu ekosystemu do czarnej skrzynki, co do której ma nas interesować tylko to co na wejściu i wyjście.

Myślę, że mimo tych dylematów oraz znacznego opóźnienia książka ta będzie pasjonującą lekturą i inspiracją do przemyśleń jak i działań.

Andrzej Żwawa

Oleg Budzyński, Dylematy ekologizacji gmin wiejskich. Taktyka ekorozwoju gminy